Stał przede mną za tymi przebrzydłymi i zardzewiałymi kratami, które przypuszczalnie miały więcej lat niż Rikudou Sennin. Bez słowa otworzyłam dzieląca nas furtkę w tle słysząc głuche prośby i błagania ludzi, w innych celach, bym podarowała im wolność.
-Nie musiałaś tego robić. - Powiedział z małym i miłym dla oka uśmiechem.
-Jeśli chciałam szybko wykonać misję, musiałam. - Ruszyliśmy biegiem ku wyjściu z podziemi, by wyjść na parter budynku. Wiedzieliśmy, że osobno będziemy mieli znacznie mniejsze szanse na przeżycie. Właśnie mijaliśmy biegiem kolejny korytarz, z którego usłyszeliśmy krzyki kolejnych podwładnych tego szczura, Sergieja.
-Uciekli! Łapać ich! - Ogłaszali alarm w całym budynku.
-Niech to szlak. - Mruknęłam pod nosem. Wyciągnęłam specjalne notki zwane ,,głuche bomby"*.
Dzięki temu zyskam dyskrecję w okolicy. Podczas biegu, przez szerokie korytarze, naklejałam je na wszystkie czułe punkty budynku. Za nami wpuściło się w bieg 8,...10...15 przeciwników. Wraz z towarzyszem sięgnęliśmy po broń i zaczęliśmy starcie ramię w ramię.Wszędzie było słychać krzyki i prośby o litość. Żałosne. Niepotrzebnie strzępią język. Zmęczona biegiem, przesłuchaniem, misją oraz tą bójką, podniosłam się z przysiadu ciężko oddychając. Mój kompan zdecydowanie nie był
tylko informatorem. Był wytrenowany zbyt dobrze. Niemożliwe, że z takimi umiejętnościami marnował się pośród świata informacyjnego oraz szpiegów. Bez wahania mogę stwierdzić, że swoim poziomem przewyższa nie jednego ANBU. Spojrzał na mnie również zdyszany.
-Ruszamy dalej? - Spytał z nadzieją.
-Hai. - Odpowiedziałam i zlustrowałam go od góry do doły podejrzliwym wzrokiem.
Ruszyliśmy w pogoń do upragnionego wyjścia. 80 metrów... mignęło już po raz enty czerwone światło ogłaszające alarm. 40 metrów... Zaparło nam dech w piersiach wierząc, że zaraz wydostaniemy się z tego piekła.Widzę je. Drzwi były już w zasięgu ręki. Starszy i silniejszy w mięśniach towarzysz, jednym ruchem ręki, otworzył złowrogie wrota do naszej upragnionej wolności. Szybko pędziliśmy w stronę mojej drużyny, która czekała na nas jak na szpilkach w bezpiecznej odległości. Wciąż w biegu skupiłam czakrę i jednych hasłem odpaliłam głuche bomby. Siła wybuchu popchnęła mnie i informatora kładąc nas na plecach tuż pod stopami Kakashiego. Obok niego stali zszokowanie genini oraz Sai. Podczas gdy ja i Heteko dyszeliśmy leżąc obok siebie po prostu zaczęliśmy się śmiać widząc już po chwili zburzony ogromny budynek. Kopiujący ninja spojrzał na mnie rozbawiony i ze zdziwieniem.
-Hah. A nie mówiłem, że będzie fajnie? - Również nie mógł się powstrzymać. Po mimo naszej sytuacji w trójkę śmialiśmy się w opór. Wzięliśmy głębszy oddech i uspokoiliśmy się. Drużyna non stop zadawała nam zbędne pytania. Kiedy zgłębiłam się w swoich myślach, nagle mnie olśniło i zalała mnie fala istotnych informacji.
,,Tak, wszystko już przygotowane i już mam dla NIEJ to zadanie."
,, Czy ty... wiesz może coś o trzecim dnie tej misji ? - Tak, ale nie zdradzę ci jego. "
,, Ostatnio mnie często obserwują, a zwłaszcza pod czas treningów."
,, Nawet najsilniejsi shinobi w naszej wiosce, jak ty czy ja, muszą zbadać każde tajne dno.Mówił to (...) jakby chciał mi coś ważnego przekazać"
,, Nawet najsilniejszym ninja będących w ANBU Konohy"
,, Hokage-sama zgadzasz się na naszą wspólną propozycje?"
,, Mam dziwne przeczucie, że chodzi tu o mnie."
,,Jesteś niesamowita!"
,,Bez wahania mogę stwierdzić, że swoim poziomem przewyższa nie jednego ANBU"
,, Czemu zbierał informacje o mnie ?"
Wszystko skleiło się w jedno. Nagle padło ze strony Naruto kluczowe pytanie:
- O co tak naprawdę chodziło w tej misji? - Zaśmiałam się. Raz, głośno i gorzko.
-Szczerze? Dopiero teraz mnie olśniło o co tak na serio chodzi. - Kakashi miał czeroki uśmiech na twarzy i dumne spojrzenie. Czyli to prawda.
- Karui. - Usłyszała, obok siebie głos jednego z trzech ANBU. Jak przypuszczałam - ci sami co w biurze Tsunade.
-Ooohhh. Czyli to wszystko było jedną wielką ściemą. Mam rację ? Po co pytam. Jasne, że mam !.
Dwie przykrywki. Jedna na drugą. Informator - niezła ściema. Nie, jednak prawda, ale działasz tylko pośród ANBU Konohy jako informator, ale bardziej jako wojownik. Wy trzej. Kiedy weszłam do biura Piątej, prosiliście ją, aby wyraziła zgodę na wasz test. Teraz już dobrze wiem, że Heteko był po to, by w razie mojego niepowodzenia uratować mi tyłek. Obserwowaliście mnie zwłaszcza podczas treningów. Kakashi wszystko wiedział i w naszych rozmowach dawał mi wskazówki, bym łatwiej mogła się połapać. W całym tym gównie jest tylko jedna prawda. Mianowicie Sergiej i ta jego szajka oraz to, że mnie szuka. Ahhh... fajna zabawa. Dobrze by było to jeszcze kiedyś powtórzyć. - Wydedukowałam wszystko niczym Sherlock Holmes.
Skubani. Oni mnie tam chcieli. Mimowolnie mały uśmiech wpłynął na moją twarz.
- Pierdzieleni kłamcy. - Stwierdziłam wciąż się uśmiechając.
- Ale dzięki temu..-Członek tajnych jednostek podał mi rękę, z której skorzystałam, żeby wstać.- ...jesteś pośród nas. - Powiedział .
-Gratulacje Karui. Jestem z ciebie dumny. - Pogratulował mi z charakterystycznym dla niego uśmiechem na twarzy, Kakashi.
-No. Idę w twoje ślady. - Wszyscy się zaśmiali.
-Hai. - I ruszyliśmy w drogę powrotną do Konohy.
-W sumie, wraz z kolegą nie wierzyliśmy, że sobie poradzisz. - Powiedział członek ANBU, który dotąd się nie odzywał.
.
.
.
-Że jak !? Zaniżacie moją inteligencje! Czy wy myślicie, że mam mózg wielkości orzeszka? - Krzyknęłam zbulwersowana. W radosnej atmosferze już naprawdę ruszyliśmy w drogę powrotną.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Głuche bomby* - Bomby, które są ze sobą połączone oraz można włączyć je jednym hasłem lub znakiem. Charakteryzują się tym, że poprzez wibracje, spowodowane przez napierające na nie chakre od właściciela, ściany drgają i powodują uszkodzenia na obiekcie zniszczenia. Dzięki temu obiekt się burzy, a nie wybucha ściągając na siebie uwagę. "Głuche" są używane podczas misji, która nie może mieć świadków lub zburzyć coś bez głośnie. Pomysł wymyślony przeze mnie na potrzebę opowiadania.
Cóż. Taki był plan od początku. Cały rozdział 4 opierał się na dołączenie Karui do tajnych jednostek wioski. Mam nadzieję, że się spodobało. Mam nadzieję na komentarze i różne opinie. Tak więc Sayonara!
Pozdrawiam... Karui-chan.
Konichiwa!
OdpowiedzUsuńDzisiejsza notka w końcu mi coś wyjaśniła ^^
Troszkę żałuję, że notka jest taka krótka, już zdążyłam się wczuć, przypomnieć sobie co było w ostatniej, a tu się rozdział kończy.
Ze strony technicznej zobaczyłam zgubienie kilku spacji i jedną za dużo ^^ Słówko "podczas", nie "pod czas".
Z niecierpliwością czekam na nową notkę i zapraszam do mnie na rozdział 50.
Cześć :)
OdpowiedzUsuńWpadłam na tego bloga przypadkowo czytając sobie tak rozdział za rozdziałem. Szybko mi to zleciało ponieważ się wciągnęłam i powiem szczerze, że mnie zaciekawiłaś :)
Historie masz ciekawą, tak jak i bohaterkę :)
Ten rozdział mi się podobał i to, że Kauri dołączyła do tajemniczych jednostek. Jestem ciekawa jak się to potoczy :)
Powiadamiaj mnie o nowych notkach w zakładce SPAM :)
I przy okzaji też zapraszam do siebie :)
http://in-world-of-darkness.blogspot.com
Ohayo!
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze że niezły pomysł z tymi bombami
Rozdział ciekawy. Gratulacje Karui - chan! Ej... Jej umiejętniści jak na 13
latkę są niesamowite
Idę czytać następny rozdział :-)