Layout by Raion

The Fray

środa, 25 grudnia 2013

Oby spodobał się wam mój prezent ode mnie na święta!

Witajcie moi kochani! Mam nadzieję, że miło spędzacie święta i jesteście z nich zadowoleni, bo ja bardzo ^^.
Dostałam swój prezent od rodziców i od kuzynki, ale nie spodziewałam się, że dostane go również od was! Otóż wczoraj zajrzałam tu i patrzę.. ponad 1000 wyświetleń. I myślę sobie: ,,Kurwa... Karui musisz to oblać, ale to kiedy indziej". Postanowiłam wam się odwdzięczyć i mam nadzieję, że spodoba wam się MÓJ NOWY BLOG. Tak dobrze widzicie. Biorę się za siebie.
Tak więc tu jest adres tego bloga :

http://wojna-domowa-japonii-sasusaku.blogspot.com/

Z góry przepraszam za marny wygląd, ale po trzeciej notce będę miała, mam nadzieję, zajebisty szablon. I taak. Ten blog będzie poświęcony parze SasuSaku. Chciałam, żeby ta historia była czymś zupełnie nowym i oryginalnym na tle wszystkich innych blogów, o tym właśnie, dość popularnym paringu. Mam zamiłowanie do historii Polski, zwłaszcza do czasów ZSRR. Oczywiście, potępiam to, ale historię mamy niesamowitą i myślę, że przynajmniej większość się ze mną zgodzi.
Pomyślałam wtedy by umieścić takie czasy w Japonii i wrzucić tam naszych bohaterów oraz dodać lub zmienić parę rzeczy jak np.: ZOPR I GRO. O tym, co to jest i o co chodzi, dowiecie się na moim new blogu. ZAPRASZAM!
Pozdrawiam... Karui-chan!

niedziela, 15 grudnia 2013

5.Nowy świat.: Zmiana Karui! Czyli co się działo przez 5 lat.



-Misja weszła w ostatni etap. Infiltracja przebiegła pomyślnie. Wciąż mają do mnie pełne zaufanie.- Złożyłam raport Tsunade. Nie spodziewałam się sama po sobie, że przejdę na te dobrą stronę. Jestem podwójną agentką od 5 lat. Dokładnie dwa tygodnie temu skończyłam osiemnasty rok życia. Akatsuki myślą, że pracuję dla nich, tymczasowo orabiam im dupę na rzecz Konohy. Chciałam szczęśliwego życia. Dlatego zdradziłam kryminalistów. Mimo wszystko jestem wdzięczna Akatsuki. Wytrenowali mnie, pomogli opanować  demona, wychowali mnie. Nie żałuję niczego. Za ten czas Sasuke odszedł, a Orochimaru zabito. Wbrew pozorom tęsknie za tym aroganckim dupkiem. W końcu był członkiem teamu 7. Żal mi jedynie Sakury i Naruto. Ona- biedaczka zakochała się w Uchiha. Nie wiem czy ze wzajemnością czy bez. Ona cierpi. To jest ważne. Została najlepszym medic-ninja z niesamowitą siłą oraz mistrzynią genjutsu, Naruto posiada Sennin-modo i całkowicie opanował Kurame… A ja ? Ja po prostu rozwijam swoje umiejętności. Słynna braterska walka nie odbyła się. Dlaczego? To wiem tylko ja, Tsunade, on i inni KAGE.

-Więc teraz zostało tylko dowiedzieć się kim są twoi rodzice i stoczyć walkę ostateczną z Akatsuki. Gratulacje Karui. Razem z nim jako pierwsi tego dokonaliście. Jestem z was dumna.- Widząc moje zamyślenie, odpowiedziała. Niby tak, ale jakim kosztem- Przeszło mi przez myśl.
-Arigatou, Tsunade-sama.- Skłoniłam się i zniknęłam w kłębie dymu, ukazując się pod popularnym barem ramen. Już z dala można było słyszeć krzyki twardogłowego ninja numer jeden.:
-Staruszku! Jeszcze jedno ramen- dettebayo.- Jak miło spotkać starego przyjaciela.
-Uważaj Naruto, bo się jeszcze przejesz!- Powiedziałam z uśmiechem na zaczepne.
Zszokowany moim widokiem po roku nieobecności, rzucił się na mnie, wesoło się uśmiechając.
-Karui-chaan! Wreszcie wróciłaś! Na bogów, stęskniłem się-dettebayo! Nawet nie wiesz ile się działo jak ciebie nie było. Tyle trenowałem. Ostatnio z Kakashi’m tak trenowałem, że Sakurka przez dwa dni musiała mnie składać! Bez ciebie tu nudno. Hatake strasznie narzeka, że nie ma z kim chodzić na te zboczone filmy Icha Icha-paradise. Kurenai non stop gada, że nie ma z kim trenować genjutsu, bo Sakura nie ma czasu, A Gai napiernicza, jaki to on biedny, że nie ma z kim trenować taijutsu poza Lee.- Mówił tak szybko, że ledwo go rozumiałam. Zmarszczyłam brwi w geście zamyślenia.
-Zaraz chwila… zacznijmy od tego, czemu już nikogo nie nazywasz „sensei” jak to masz w zwyczaju?- Ja  jak to ja zawsze dopytuję się szczegółów.
-Tego dowiesz się jeszcze dziś.- Powiedział z tajemniczym uśmiechem na ustach. Nie było mnie tak krótko, a tak się diametralnie zmienił. Wyraz twarzy niegdyś głupkowaty – dziś bardziej poważny z sympatycznym delikatnym uśmiechem pętającym się na buzi. Dłuższe włosy sprawiają, że jest jeszcze przystojniejszy niż rok temu. Niegdyś nie do pomyślenia, to dziś i tak widzę rumieńce pań w jego obrębie i chichoczące na jego temat nastolatki.- Rozmyślałam. Bar Ichiraku był znacznie bardziej rozbudowany, a mimo wszystko wciąż siedzieliśmy przy blacie jak za starych czasów. Jedliśmy razem jak niegdyś cieplutkie ramen udon  i śmialiśmy się wspominając nasze pierwsze kroki jako drużyna. W kłębie dymu pojawił się mój były nauczyciel. Tęskniłam za nim . Był mi jak ojciec, którego nigdy nie miałam. Nauczył mnie dobrych manier, kultury, opiekował się mną, pokazał jak się cieszyć życiem.
-Witaj  z powrotem Karui.- Powiedział wesoło Kakashi. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Kakashi! Hah, nie masz pojęcia jak tęskniłam za tobą i Anko. (Taaaak w moim opowiadaniu są parą ;p- dop. Autorki) Nie mogłam powstrzymać śmiechu widząc jego rumieńce na twarzy.
-Soka* . Mam nadzieję, że jesteś w formie! To co zawsze o 17! – I zniknął wciąż zawstydzony.
-Co za chamstwo w państwie!. Pfff.. po takiej nieobecności olać sobie tak drogą przyjaciółkę!- Powiedziałam z udawanym oburzeniem.
-Och już przestań sobie tak schlebiać. Powiem wprost… Ma cię w dupie.- Chwila ciszy. Zaśmialiśmy się jak opętani. Wciąż zajadaliśmy się kolejnymi porcjami wyśmienitego ramen w tle słysząc głośne śmiechy, wesołe chichoty, śpiewy i nieudane zaloty oraz subtelną, miłą dla ucha muzyką, wprawiającą całą restaurację w wyjątkowy nastrój.
Musze jeszcze ją odwiedzić.- Pomyślałam. Pożegnałam się z przyjacielem i pognałam natychmiast do szpitala.
Z PUNKTU WIDZENIA NARUTO:
- Dam sobie uciąć lewą rękę, że pognała do Kakashi’ego!
-Przyjmuję zakład! – Odpowiedział staruszek. Po chwili  usłyszałem głośny huk tuż obok Ichiraku Ramen, więc jak oparzony wybiegłem sprawdzić co się stało. Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości kiedy zobaczyłem Karui wbitą w mur obronny Konohy. Do niej właśnie podchodziła wściekła Sakura w już brudnym fartuchu szpitalnym.
-Dobrze, że jesteś praworęczny, Naruto!- Zażartował Staruszek. Ach, Sakura. Zawsze łatwo było ją zdenerwować. Niczym nie przejęty zacząłem znów jeść moją ukochaną zupę.
PUNKT WIDZENIA KARUI. 6 minut wcześniej:
Wreszcie ujrzałam przed sobą główne wejścia do szpitala. Zatrzymałam się tuż przed drzwiami myśląc nad oryginalnym przywitaniem. Bez zastanowienia pchnęłam nogą wrota do wnętrza budynku wprawiając pracowników w golu głównym w oszołomienie.
-Gdzie ona jest !?- Zapytałam bez ogródek. No dobrze… Krzyknęłam.
-Co tu się do jasnej cholery dzieje?!- Usłyszałam jej głos. Od razu skierowała się do Kimi – dziewczyny od rejestracji. Spanikowana pracownica trzymała faceta z prawdopodobnie stanem zawałowym… mniejsza o to, że ja go tak urządziłam. Zdenerwowana młoda ordynatorka szpitala patrzyła zmartwionym wzrokiem, lecząc mężczyznę. Gdy skończyła, kazała pielęgniarkom zabrać go do sali 416. Swoim niezbyt przyjemnym spojrzeniem szukała sprawcy wydarzenia i wtedy ujrzała mnie. Ja z uśmiechem na twarzy, patrzyłam jak jej mimika twarzy gwałtownie się zmienia. Najpierw zobaczyłam radość i zaskoczenie, potem zdezorientowanie i złość
-Czy ty nie znasz umiaru?!- Krzyknęła ogarnięta wściekłością. To źle wróży.
-Poczekaj. Daj mi się wytłumaczyć, za nim...- Nie byłam wstanie dokończyć. W błyskawicznym tempie pojawiła się przede mną i wymierzyła cios nogą. Kobieta ma niesamowitą siłę. Przeleciałam przez główne drzwi i wyleciałam na dwór, wciąż nie mogłam się zatrzymać, przez piasek, który dostał się już chyba wszędzie. Nagle zatrzymałam się na czymś twardym i jak przez mgłę usłyszałam zaniepokojone słowa przechodni. Zamrugałam parę razy pragnąc choć trochę wyostrzyć swój własny wzrok.
-Tak się wita swoja przyjaciółkę… Sakura?- Zapytałam z rozbawieniem. Wstałam i otrzepałam się. Ona zaś zaśmiała siebie. Zobaczyłam, że w jednym momencie złość z niej wyparowało.
-Jak dobrze cię wreszcie ujrzeć!- Powiedziała uradowana i rzuciła mi się na szyję. Zdziwiła mnie odrobinę jej reakcja. Co mi tam. Również objęłam ją ramionami.
-Jak świetnie, ze wróciłaś! Dziś też musisz się tam stawić o siedemnastej? To zobaczysz coś bardzo interesującego. Teraz musze już iść, a ty lepiej idź wziąć prysznic.- Powiedziała i od razu pognała z powrotem na swój dyżur. Również się zmieniła. Dużo facetów się za nią ogląda. Wiedziała, że będzie miała adoratorów!. Sama siebie kłamie, że jest brzydka!
TERAZ:
Ubrana w strój ANBU, tak jak się z Kakashi’m umówiłam, idę do głównej siedziby Tajnych Sił Konoha. Wybiła godzina siedemnasta., więc przetransportowałam się do głównego holu i z niego ruszyłam na salę rekrutacyjną. Tam czekają na mnie świerzaki. Od 4 lat zajmuję się ich straszeniem i sprawdzaniem ich wytrzymałości i odporności psychicznej. Skrótem robię im sieczkę z mózgu próbując ich przygotować na to co przeżyją-lub-nie w służbach specjalnych oraz sprawdzając czy do tego fachu się nadają. Ktoś nie wytrzymuje – mażemy pamięć i odstawiamy do domku, gdzie mamusia ich przywita. Taki już los mięczaków oraz tchórzy. Weszłam do sali i spojrzałam na wszystkich. W jednym szeregu stało 30 rekrutów. Na prawo od nich stał Ibiki Morino. Niesamowity facet. Na lewo, zaś stała zwariowana Anko, a obok niej Kakashi. Skinęłam do tej trójki głową na znak, że już od wejścia zaczynam grę.
Pstryknęłam palcami, a  na środku przed rekrutami stanęło zwykłe drewniane krzesło. Powolnym krokiem podeszłam do niego i usiadłam na nim z kamienną twarzą. Ręce założyłam za głowę,  a nogi wyprostowałam i skrzyżowałam przy kostkach. Po odliczonych równo pięciu minutach świdrowania wzrokiem tych po wstępnej eliminacji, ubranych w czarne dresy i koszulę na ¾ rękaw, spytałam spokojnie:
-A wy tu po co ?
Chłodnym spojrzeniem obserwowałam reakcje każdego z osobna. Wszyscy patrzyli na mnie przerażonym wzrokiem. Bali się mnie. Nie wiedzieli co odpowiedzieć. Och, znalazł się jeden śmiałek.
-Jesteśmy po eliminacji do ANBU Konohy.
-A co mi do tego?- Gra rozpoczęta.
-Tak właściwie to… nie wiemy.- Odpowiedział niepewnie. Czyli odwagi mu jednak brak.
-To na cholerę mnie tu sprowadzacie? Myślicie, że nie mam nic lepszego do roboty?.- Najgorszą rzeczą samo-destrukcyjną jest nadzieja… Ona nas wyniszcza, gdy towarzyszy jej strach. Masz nadzieję, że będzie lepiej jednak wiesz, że tak nie jest i to cię przeraża. Z uśmieszkiem powiedziałam:
-Żartowałam-Ich mięśnie się rozluźniły.-Wyluzujcie!- Nadzieja…
-To jest ANBU do cholery, a nie akademia. Nie ma miejsca na żarty! Ty, co mi odpowiedziałeś… Odpadasz. Wynoś  stąd dupę, albo mój drogi przyjaciel Ibiki ci pomoże.- …Wyniszcza dając znak przerażeniu. Uciekł.
-Dlaczego go wylałaś?- Spytała jedna z rekrutowanych. Czuła stres. Jej głos był nim przesiąknięty.
-Jeśli do czegoś dążymy… trzymamy się tego. On się wahał nad każdym słowem, którym wypowiadał. Swoich poglądów i wypowiedzi musicie być pewni. W 100 procentach.-Widziałam tą strużkę potu płynącego z ich czoła. Nikt nawet nie drgnął.
-Rozumiem.- Nie wahała się. Jak przedtem.
-W jakim celu przyszłaś?- Spytałam.
-Chcę pokazać przyjaciołom, że jestem silniejsza od nich!- Powiedziała dumnie. I cały idealny obraz się rozpadł.
-Odpadasz. Wypad.- Warknęłam w jej stronie.
-C-co? Dlaczego?
-W ANBU jesteśmy z różnych powodów, ale na pewno nie na pokaz przed przyjaciółmi, żeby się nad nimi wywyższać. Spierdalaj, bo Anko będzie cię gonić.- Wkurzają mnie takie typy ludzi. Uważają się za lepszych.
- Twoje trzy psiapsióły obok też. Spadać. Dobrze wiem, że się znacie i nawzajem do siebie pałacie nienawiścią, między sobą udając najlepsze przyjaciółeczki na świecie. Nie znoszę fałszywych ludzi.- Byłam szczera, aż do bólu.
Zostało dwadzieścia pięć osób.
-Mam takie pytanie… Niech podniesie rękę każda osoba, która będąc w ANBU nie będzie się bała lub czuła obrzydzenia na widok rozlewu krwi, rozprutych ciał i nienawiści płynącej od przeciwnika? Lepiej bądźcie szczerzy.- Rękę podniosły dziewięć osób.
-Świetnie. Ci co podnieśli dłoń… Odpadają. Jeśli nie brzydzicie się krwi, nienawiści psychopaty, cierpienia innych ludzi… to sami jesteście niezrównoważeni psychicznie lub jesteście maszynami bez uczuć… w co nie za bardzo chce mi się wierzyć. Już was nie ma !- Zniknęli w kłębie dymu. Zostało szesnaście osób.
-Reszcie gratuluje. Teraz tylko zostaniecie przydzieleni do odpowiednich drużyn, zależnie od swoich umiejętności i tak dalej i tym podobne. Kakashi was zaprowadzi.- Powiedziałam ze znudzeniem.
-Już ? To tyle?- Spytał ze zdziwieniem już członek ANBU.
-Jednakże strach to najpotężniejszy bodziec. Sprawia, że jesteśmy silniejsi, jeśli go przezwyciężymy. Dlatego te wszystkie pytania. Nie boisz się? Jesteś słaby. Pokonasz strach? Przekroczysz wszystkie swoje granice. I do tego dąży ANBU. Nie do wyzbycia się strachu, a do pokonania go.- Według mojej prośby Hatake ich zaprowadził w odpowiednie miejsce. W Sali zostaliśmy tylko we trójkę.
-Nieźle Karui. Wreszcie coś nowego. – Stwierdził Morino.
-Tsaa… Trudno dziś o dobrych ANBU.- Dopowiedziała dziewczyna siwowłosego.
-Mam dla ciebie niespodziankę!
-O nie, Anko wiesz, że nie lubię niespodzianek.- Oboje zniknęli a w drzwiach wejściowych pokazały się dwie osoby.
-Sakura, Naruto… Wy jesteście w ANBU?- Spytałam zaskoczona.
-Co? HA! Nie spodziewałaś się tego co!- Powiedział pewny siebie Uzumaki.
-No co ty! Strasznie się cieszę! Gratulacje! Od kiedy?
-Od siedmiu miesięcy.- Odpowiedziała Sakura.
-Ale mojej obecności w tej jednostce na pewno się nie spodziewałaś.- Powiedział z kpiącym uśmiechem.
-Uchiha Sasuke.
-Cześć, Karui.
_______________________________________________________________________________________________________________
Ohayo minna ! <3
Jak widzicie notka jest długa i mam nadzieję, że się spodobała ^^. Tak : wiem, wiem. Mój blog jest przeznaczony dla ludzi cierpliwych, ponieważ notki pojawiają się nieregularnie i w dużych odstępach czasowych ;c. Ale staram się ! :D Tak wiem... bardzo pocieszające. DLA WSZYSTKICH MOCH CZYTELNIKÓW <3 DZIĘKUJĘ, ŻE PRZY MNIE TRWACIE !
Pozdrawiam... Karui.

piątek, 22 listopada 2013

4.Nowy świat.:Skarga Karui: "Zaniżacie moja inteligencje!"cz.4 (Ostatnia!)

Stał przede mną za tymi przebrzydłymi i zardzewiałymi kratami, które przypuszczalnie miały więcej lat niż Rikudou Sennin. Bez słowa otworzyłam dzieląca nas furtkę w tle słysząc głuche prośby i błagania ludzi, w innych celach, bym podarowała im wolność.
-Nie musiałaś tego robić. - Powiedział z małym i miłym dla oka uśmiechem.
-Jeśli chciałam szybko wykonać misję, musiałam. - Ruszyliśmy biegiem ku wyjściu z podziemi, by wyjść na parter budynku. Wiedzieliśmy, że osobno będziemy mieli znacznie mniejsze szanse na przeżycie. Właśnie mijaliśmy biegiem kolejny korytarz, z którego usłyszeliśmy krzyki kolejnych podwładnych tego szczura, Sergieja.
-Uciekli! Łapać ich! - Ogłaszali alarm w całym budynku.
-Niech to szlak. - Mruknęłam pod nosem. Wyciągnęłam specjalne notki zwane ,,głuche bomby"*.
Dzięki temu zyskam dyskrecję w okolicy. Podczas biegu, przez szerokie korytarze, naklejałam je na wszystkie czułe punkty budynku. Za nami wpuściło się w bieg 8,...10...15 przeciwników. Wraz z towarzyszem sięgnęliśmy po broń i zaczęliśmy starcie ramię w ramię.Wszędzie było słychać krzyki i prośby o litość. Żałosne. Niepotrzebnie strzępią język. Zmęczona biegiem, przesłuchaniem, misją oraz tą bójką, podniosłam się z przysiadu ciężko oddychając. Mój kompan zdecydowanie nie był
tylko informatorem. Był wytrenowany zbyt dobrze. Niemożliwe, że z takimi umiejętnościami marnował się pośród świata informacyjnego oraz szpiegów. Bez wahania mogę stwierdzić, że swoim poziomem przewyższa nie jednego ANBU. Spojrzał na mnie również zdyszany.
-Ruszamy dalej? - Spytał z nadzieją.
-Hai. - Odpowiedziałam i zlustrowałam go od góry do doły podejrzliwym wzrokiem.
Ruszyliśmy w pogoń do upragnionego wyjścia. 80 metrów... mignęło już po raz enty czerwone światło ogłaszające alarm. 40 metrów... Zaparło nam dech w piersiach wierząc, że zaraz wydostaniemy się z tego piekła.Widzę je. Drzwi były już w zasięgu ręki. Starszy i silniejszy w mięśniach towarzysz, jednym ruchem ręki, otworzył złowrogie wrota do naszej upragnionej wolności. Szybko pędziliśmy w stronę mojej drużyny, która czekała na nas jak na szpilkach w bezpiecznej odległości. Wciąż w biegu skupiłam czakrę i jednych hasłem odpaliłam głuche bomby. Siła wybuchu popchnęła mnie i informatora kładąc nas na plecach tuż pod stopami Kakashiego. Obok niego stali zszokowanie genini oraz Sai. Podczas gdy ja i Heteko dyszeliśmy leżąc obok siebie po prostu zaczęliśmy się śmiać widząc już po chwili zburzony ogromny budynek. Kopiujący ninja spojrzał na mnie rozbawiony i ze zdziwieniem.
-Hah. A nie mówiłem, że będzie fajnie? - Również nie mógł się powstrzymać. Po mimo naszej sytuacji w trójkę śmialiśmy się w opór. Wzięliśmy głębszy oddech i uspokoiliśmy się. Drużyna non stop zadawała nam zbędne pytania. Kiedy zgłębiłam się w swoich myślach, nagle mnie olśniło i zalała mnie fala istotnych informacji.
,,Tak, wszystko już przygotowane i już mam dla NIEJ to zadanie."
,, Czy ty... wiesz może coś o trzecim dnie tej misji ? - Tak, ale nie zdradzę ci jego. "
,, Ostatnio mnie często obserwują, a zwłaszcza pod czas treningów."
,, Nawet najsilniejsi shinobi w naszej wiosce, jak ty czy ja, muszą zbadać każde tajne dno.Mówił to (...) jakby chciał mi coś ważnego przekazać"
,, Nawet najsilniejszym ninja będących w ANBU Konohy"
,, Hokage-sama zgadzasz się na naszą wspólną propozycje?"
,, Mam dziwne przeczucie, że chodzi tu o mnie."
,,Jesteś niesamowita!"
,,Bez wahania mogę stwierdzić, że swoim poziomem przewyższa nie jednego ANBU"
,, Czemu zbierał informacje o mnie ?"
Wszystko skleiło się w jedno. Nagle padło ze strony Naruto kluczowe pytanie:
- O co tak naprawdę chodziło w tej misji? - Zaśmiałam się. Raz, głośno i gorzko.
-Szczerze? Dopiero teraz mnie olśniło o co tak na serio chodzi. - Kakashi miał czeroki uśmiech na twarzy i dumne spojrzenie. Czyli to prawda.
- Karui. - Usłyszała, obok siebie głos jednego z trzech ANBU. Jak przypuszczałam - ci sami co w biurze Tsunade.
-Ooohhh. Czyli to wszystko było jedną wielką ściemą. Mam rację ? Po co pytam. Jasne, że mam !.
Dwie przykrywki. Jedna na drugą. Informator - niezła ściema. Nie, jednak  prawda, ale działasz tylko pośród ANBU Konohy jako informator, ale bardziej jako wojownik. Wy trzej. Kiedy weszłam do biura Piątej, prosiliście ją, aby wyraziła zgodę na wasz test. Teraz już dobrze wiem, że Heteko był po to, by w razie mojego niepowodzenia uratować mi tyłek. Obserwowaliście mnie zwłaszcza podczas treningów. Kakashi wszystko wiedział i w naszych rozmowach dawał mi wskazówki, bym łatwiej mogła się połapać. W całym tym gównie jest tylko jedna prawda. Mianowicie Sergiej i ta jego szajka oraz to, że mnie szuka. Ahhh... fajna zabawa. Dobrze by było to jeszcze kiedyś powtórzyć. - Wydedukowałam wszystko niczym Sherlock Holmes.
Skubani. Oni mnie tam chcieli. Mimowolnie mały uśmiech wpłynął na moją twarz.
- Pierdzieleni kłamcy. - Stwierdziłam wciąż się uśmiechając.
- Ale dzięki temu..-Członek tajnych jednostek podał mi rękę, z której skorzystałam, żeby wstać.- ...jesteś pośród nas. - Powiedział .
-Gratulacje Karui. Jestem z ciebie dumny. - Pogratulował mi z charakterystycznym dla niego uśmiechem na twarzy, Kakashi.
-No. Idę w twoje ślady. - Wszyscy się zaśmiali.
-Hai. - I ruszyliśmy w drogę powrotną do Konohy.
-W sumie, wraz z kolegą nie wierzyliśmy, że sobie poradzisz. - Powiedział członek ANBU, który dotąd się nie odzywał.
.
.
.
-Że jak !? Zaniżacie moją inteligencje! Czy wy myślicie, że mam mózg wielkości orzeszka? - Krzyknęłam zbulwersowana. W radosnej atmosferze już naprawdę ruszyliśmy w drogę powrotną.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Głuche bomby* - Bomby, które są ze sobą połączone oraz można włączyć je jednym hasłem lub znakiem. Charakteryzują się tym, że poprzez wibracje, spowodowane przez napierające na nie chakre od właściciela, ściany drgają i powodują uszkodzenia na obiekcie zniszczenia. Dzięki temu obiekt się burzy, a nie wybucha ściągając na siebie uwagę. "Głuche" są używane podczas misji, która nie może mieć świadków lub zburzyć coś bez głośnie. Pomysł wymyślony przeze mnie na potrzebę opowiadania.
Cóż. Taki był plan od początku. Cały rozdział 4 opierał się na dołączenie Karui do tajnych jednostek wioski. Mam nadzieję, że się spodobało. Mam nadzieję na komentarze i różne opinie. Tak więc Sayonara!
Pozdrawiam... Karui-chan.






piątek, 8 listopada 2013

Liebster Blog Award !!!

Jestem niesamowicie zaskoczona w pozytywnym sensie! Cóż. To mi tutaj Ituka-chan prezent w moje dzisiejsze urodzinki strzeliła! Jak się pewnie domyślacie moi drodzy czytelnicy... zostałam nominowana do nagrody Liebster Blog Award!

To niesamowite, duże wyróżnienie, którego  nigdy nie oczekiwałam, a co dopiero tak szybko. Przecież ja dopiero kończę 4 rozdział w częściach ( Tak oto takie malutkie odwdzięczenie. Następna część 4 rozdziału będzie ostatnią.). Dziękuję! Dziękuję !  bardzo Ituka-chan, że mnie nominowałaś ! (tutaj znajdziecie jej blog ----> http://ituka-chan.blogspot.com/ )
A oto tutaj króciuteńki opis:
Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego bloggera za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań. Następnie Ty nominujesz 11 blogów (informujesz je). Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował!

Pytania!:

1. Od jak dawna oglądasz anime/ czytasz mangę?
-Hym. Anime Naruto i Naruto Shippuuden oglądam od 3 lat. Mangę zacznę czytać za niedługo :D
2. Jakiej muzyki słuchasz?
-Japońskiego Rocka, Michael Jackson, Fall Out Boy,Eric Clapton, Dżem oraz rapu <3. Odrobinę : AC/DC, Megadeath, Kamil Bednarek, Evanescene.
3. Czy to jest jedyne opowiadanie, które spisujesz?
-Owszem, ale mam pomysł na kolejne blogi :D
 4. Jakie jest twoje ulubione anime?
 - Tylko Naruto Shippuuden, chociaż przymierzam się do następnych.
5. Jakie jest twoje hobby?
- Muzyka. W każdej postaci. Śpiew, taniec, instrumenty, słuchacz. No i oczywiście mój ukochany sport <3
6. Czytasz książki? Jaka jest twoja ulubiona?
- Oczywiście. Uwielbiam książki o problemach młodzieży oraz powieści psychologiczne. Niestety nie mam swojej ulubienicy.
 7. Jaki jest twój cel w życiu?
- Osiągnąć życiowe szczęście. Zostać spełnioną.
 8. Czy lubisz podróżować?
-Tak. Jak najbardziej.
 9. Jakie jest twoje ulubione miejsce?
-Jest takie jedno .. miejscówka moja i moich przyjaciół <3
10. Jaki sport najbardziej lubisz?
-Koszykówkę.
 11. Jaka jest twoja najgorsza cecha?
- Przemądrzałość.

Moje pytania:
- Ulubiony owoc?
- Ulubione warzywo ?
- Ulubiona manga lub anime?
- Jak lubisz spędzać wolny czas ?
- Ksywka? Jeśli ową posiadasz?
- Jaka byłą twoja największa przygoda ?
- Czujesz w sobie duszę poetycką ?
- Czy prócz bloga próbujesz swoich sił w innych odmianach literackich ?
- Jaki jest twój cel w życiu ?
- Wymarzony/na chłopak/dziewczyna ?
- Co wywołuje u ciebie największe emocje ?


Ahh i jeszcze jedno ! Nominuję oto te blogi ( kolejność przypadkowa ):
http://new-story-naruto-uzumaki-namikaze.blog.onet.pl/
http://everiakatsuki.blogspot.com/
http://sakura-in-her-dream-world.blogspot.com/
http://historiasakuryaniolasmierci.blogspot.com/
http://time-changes-people.blogspot.com/
http://give-me-love-sasusaku.blogspot.com
http://maze-of-lies-sh.blogspot.com
http://shannaro-ss.blogspot.com
http://anastasiane-reheart.blogspot.com/
I wyobraźcie sobie jeszcze sobie tak z dwa blogi :D Pozdrawiam i jeszcze raz wielkie ARIGATOU za nominację ! <3
Pozdrawiam...Karui-chan.












piątek, 25 października 2013

4.Nowy świat.:Skarga Karui: "Zaniżacie moją inteligencje!"cz.3

 Dedykowane mojej jedynej komentującej : Ituka-san ! Arigatou ! Jeden komentarz, a cieszy :).! Sate..Hajime! (z j.jap.- Czas zacząć!).
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Jesteś pewna, że chcesz tak zrobić? - Spytał lekko zaniepokojony Kakashi. Odbiłam się biegiem od kolejnego drzewa.
-Wiem, że to bardzo ryzykowne, ale cóż. Tak wybrałam. Będzie dobrze.- Zapewniłam.
-Niech będzie. I tak ci ufam.
-Dzięki.- Ulżyło mi, gdy Hatake wyraził zgodę na mój plan. Co prawda jest szalony, ale do odważnych świat należy. Prawda ? Oby się udało. Moje prośby składane do nieznanej mi nieistniejącej postaci w moim umyśle, przerwał świst lecącego kunai w moim kierunku, który na szczęście wbił się w drzewo tuż za mną. Całą siódemką jak jeden mąż zatrzymaliśmy się gwałtownie i zaczęliśmy odpierać nadlatującą na nas falę shurikenów wydobywających się zza krzaków po naszej lewej stronie.
-Sai, Sasuke, Naruto! Chrońcie informatora! Sakura idziesz ze mną! - Wydałam rozkaz. Jeśli mój plan miał się powieść, musiałam użyć swojej rangi, by mnie posłuchali.
-Kakashi. Zajmij się resztą.- Spojrzałam porozumiewawczo wraz z Hatake.
Podbiegłam wraz z Haruno na prawą stronę od atakujących nas. Są! Teraz trzeba tylko wdrążyć w życie ten szalony plan.
Ruszyłyśmy na, aż 5 naszych przeciwników. Sakura po pierwszych 15 minutach została ogłuszona.
Z nikąd pojawił się koło mnie informator. Natychmiast został pojmany, a mnie związali i "ogłuszyli", bo tak im się wydawało. Musiałam w końcy zapamiętać drogę powrotną po ilości kroków.
Zdjęli mi opaskę z oczu. Byłam przywiązana do zwykłego, drewnianego krzesła. Siedziałam na korytarzu pomiędzy celami. W jednej z nich tuż na mną zauważyłam informatora. Głupcy nie wiedzą, że ułatwiają mi zadanie chcąc przesłuchać mnie na oczach przytrzymywanych w tych lochach. Nagle dostałam mocnego, siarczystego, lewego policzka. Auć.
-Pobudka, słońce. - Powiedział gorzko jeden z dwóch goryli, a trzeci na przodzie stał z uśmiechem na ustach. Spojrzałam na niego kpiąco i wyzywająco. Kolejny policzek.
-Karui, prawda ? - Spytał retorycznie jeden z dwóch bezmózgich ochroniarzy tego cwela.
-Jedyna i niezastąpiona.- Odrzekłam z dumą jak i kpiną kierowaną w ich kierunku. Ten patałach
pośrodku, który jest chroniony zaśmiał się. Jego śmiech był dziwny. Niby sarkastyczny, ale zarazem naprawdę był rozbawiony.
-O tym mój szef wie bardzo dobrze.- Stwierdził.
Aaaa... czyli jego szefunio załatwił mu obstawę, a te wszystkie krasnale ogrodowe marki XXL to organizacja, z którą zapewne mam na pieńsku.
-Jestem, że tak powiem prawą ręką mojego pana. Od niedawna. - Powiedział zdumą i spojrzał mi prosto w oczy z wyższością. Jejku... ta sytuacja jest dla mnie jak czysta rozrywka. Uśmiechnęłam się kpiąco.
-Ohhh. No to gratulacje. Powiedz piesku. Pod jaki adres wysłać kartkę z podziękowaniami twojemu panu i władcy?- Ach. Sarkazm - moje drugie imię. Kolejny policzek plus bonusowo uderzenie w brzuch.
-Ty gówniaro! Nie waż się tak pyskować i wyrażać na temat Sergiej-sama! Nie wiem co oni w tobie widzą. Tak łatwo dałaś się złapać..
-...A ty wyprowadzić z równowagi.- Przerwałam mu ten jego marny monolog. Mimo wszystko gada jak najęty wszystkie potrzebne mi informacje jak katarynka. Amatorka wśród przestępców zaczyna mni niepokoić. I jak tu się zmierzyć intelektualnie z kimś na swoim poziomie? Sami idioci. No po prostu sami idioci. Agrr . Tym razem mocny wykop w brzuch i automatycznie wraz z krzesłem wywróciłam się do tyłu. Szybko przewróciłam się na prawy bok i splunęłam krwią. Eghh. Ohydny metaliczny posmak.Analiza informacji:
Jakaś nieźle obeznana organizacja z niejakim Sergiej'em na czele - potrzebuje informacji od Heteko, dlatego go porwali i mnie. Prawdopodobnie chcą mnie w swoich szeregach lub zemsty. Trzeba to sprawdzić. Jeden z ochroniarzy jednym ruchem ręki postawił mnie prosto wraz z krzesłem.
-Ehh... To po jaką cholerę ja wam ?- Spytałam bez ogródek. Do takich trzeba mieć podejście. Pieprzeni lizusy. Nie cierpię takich. Kozaki tylko jak maja cie w szachu. Idiota myśli, że ze mną też tak jest.
-Hahahahahahaah- Zaśmiał mi się prosto w twarz .-Ty nic nie wiesz? No okey. Powiem ci.
-Łaskawca się znalazł. - Kolejny policzek.
-Milcz kiedy ja mówię.
- Nie przypominam sobie byśmy ustalali monolog. - Kolejne uderzenie. Wyplułam czerwoną ciecz na podłogę.
-Więc... ci którzy są jako nukenini poszukiwani od lat i mają dobrą pozycję, wiedzą o tobie i się tobą, a raczej twoimi umiejętnościami interesują. Młody wiek, duże osiągi - doskonały morderca. Zapewne wiesz o czym mówię. Jako tajny chuunin wiesz, że wśród organizacji przestępczych w zmorzyły się kłótnie. Nie bez powodu. Dużo ludzi wysyła swoich szpiegów, by zdobyć o tobie wiadomości. Szpiegów przybywało z różnymi zleceniodawcami i rozpoczęła się walka o informacje na twój temat. I oto tak narodziły się spory. Najlepsze jest to, że jesteś chodzącą zagadką. Nikt nic nie słyszał, nikt nic nie wiedział... o twojej przeszłości. Jakbyś wcześniej w ogóle nie istniała.- Uśmiechnął się zwycięsko. Z każdym jego przeklętym słowem, wypływającym z jego krzywej paszczy, moje brwi niebezpiecznie się ściągały. Jak to możliwe, że mimo tego wszystkiego, aż tak dużo wiedzą? Starczy. Wiem już dość dużo. Tą rozrywkę trzeba zakończyć. Prawdziwa zabawa dopiero się zaczyna. Dla jasności ich głupoty zaśmiałam się głośno i ironicznie im prosto w twarz. Z iskierkami determinacji w oczach patrzyłam na ich zdezorientowane miny. Podskoczyłam i z hukiem upadłam na ziemię tym samym łamiąc krzesło. Dzięki kunai szybko przecięłam liny oraz paroma ruchami skręciłam kark ochroniarzom. Z lekko przyspieszonym oddechem podeszłam wolnym krokiem ,trzymając go w napięciu, do tej szumowiny, która wspiera Sergieja. Ten jak słup soli patrzył się na mnie ze strachem. Tak, to był strach . Jedyny, nieznający granic. Niech wie. Niech oni wszyscy wiedzą co to znaczy zadzierać ze mną. W mgnieniu oka pojawiłam się za min. Opadł na kolana tyłem do mnie. Żałosne. Skoro to jest prawa ręka przywódcy organizacji to jaki jest sam ich lider? Pewnie kolejny lamer niewiedzący ile to jest 2+2*2. Przyłożyłam mu kunai do tętnicy szyjnej. Jedno cięcie i wykrwawi się w cierpieniach przez najbliższe dwie minuty.
-W zaświatach za niedługo dojdzie do ciebie Sergiej. Pozdrów ode mnie swego pana, piesku. - Jeden ruch nadgarstkiem - kolejny trup na sumieniu. Na pewno? Czy ja w ogóle mam coś takiego jak sumienie? Jeśli tak, to na pewno nie będzie mi szkoda tego typa. Ze swojej kabury wyjęłam ściereczkę i wytarłam w nią krew z kunai. On nawet nie jest godny by wytrzeć moją broń o jego ubranie. Odpięłam od jego kurtki pęk kluczy do cel, podgwizdując pod nosem, ruszyłam w stronę pomieszczenia, w którym był przytrzymywany Heteko.*
_________________________________________________________________________________
 *Heteko - Imię infromatora. Przedstawił się w poprzednim rozdziale.
GEMEN !x1000000000000000000000000000000000000!
Bardzo przepraszam za moją tak długą nieobecność! Postaram się jak najszybciej napisać kolejną notkę, którą mam już zapisaną w zeszycie.mGomenesai !!! Zwłaszcza drogiej Ituce-san, której niestety ostatnio nie mogłam skomentować notki :C Miałam ostatnio niezłe problemy w domu. Tyle się działo... Nie podołałam jeszcze, by do tego wszystkiego dodać nn na bloga. Ostatnio bardzo go zaniedbałam, ale już powraca do starej formy, a nawet lepszej!Obiecałam sobie, że żadnego bloga, którego stworzę nie zawieszę, ani nie zakończę bez Epilogu! Sądzę , że nawet ( w miarę możliwości ) już jutro dodam nową część opowiadania. Mam nadzieję , że ta nota wam się podobała i zagaiłam w was ciekawość. Ohhh oby ! Bo zaczynam wątpić w swoją twórczość literacką :C Proszę o wsparcie w komentarzach ! Pisać czy się podobało czy nie, polecać i co jeszcze tylko chcenie moim drodzy czytelnicy. o ile jeszcze istniejecie :c
Jak zwykle : Pozdrawiam...Karui-chan !













czwartek, 29 sierpnia 2013

4.Nowy świat .: Skarga Karui! : " Zaniżacie moją inetligencje ! " cz.2

Dostałam informację od Kakashiego, że pod główną brama mamy być o szóstej rano. W tej chwili jest czwarta i wyczerpana wracam do swojego lokum z mojego treningu polegającego na zwykłym biegu by się pobudzić. Wzięłam długą kąpiel, zjadłam śniadanie i spakowałam się na podróż. Cały czas rozmyślałam nad tą misją. Jestem przekonana, że o czymś nie wiem i coś jest nie tak. Mam pewne przypuszczenia i wnioski, ale żeby tak było to jest naprawdę mała szansa... a może jednak ? Muszę mieć więcej dowodów. W zamyśleniu spojrzałam na zegarek, który pokazywał równo godzinę szóstą rano. Kuso ! Spóźnię się. Zaczęłam przebierać nogami najszybciej jak się da w kierunku naszego miejsca spotkania. Z poślizgiem zatrzymałam się przy budce dobrze znanych mi wartowników.
- Witajcie Kotetsu, Izumo. Wybiegłam z mieszkania równo o szóstej jaki czas ??-  Zapytałam z lekkim uśmiechem na ustach.
- Cześć Karui ! Minuta piętnaście ! Nawy rekord. - Krzyknął podekscytowany Kotetsu.
- Mamy złą wiadomość.-  Powiedział smętnie Izumo, zupełnie zmieniając temat.
- Co się stało ? - Spytałam chłodno mimo, że w środku rządziła mną obawa przed nieznanym.
- Kakashi, on...on 
- No co "on" - Warknęłam zła.
- Się nie spóźnił ! - Krzyknęli rozbawieni strażnicy. Zaśmiałam się lekko. Zaprzeczyć nie mogę aktorami to są niezłymi.:
- A tak na serio ?  - Spytałam ciekawa.
- Tak na serio, to będziecie mieli towarzysza w waszym wieku z pod ziemi. - Powiedział niepewnie Kotetsu, bojąc się mojej reakcji. Słusznie. Kuso ! Po co nam on. Metody Danzou zaczynają grać mi na nerwach.
- Korzeń... kolejny pies Danzou, co? - Spytałam retorycznie. Podczas wypowiedzi wcale nie ukrywałam swojej złości.
- No. Powodzenia!
- Dzięki. Przyda się ! - Powiedziałam na doczepne.
Podeszłam do drużyny siódmej, która jak widzę jest wręcz zdegustowana moim spóźnieniem jak i brakiem z mojej strony zainteresowania. Obok stał jakiś chłopak o śnieżno białej karnacji czarnych niczym węgiel włosach i pustych ciemnych oczach.
Nie ukrywałam swojego niezadowolenia patrząc obojętnie w jego oczy. Podszedł do mnie, wyciągnął dłoń i powiedział :
- Jestem Sai - Już go nie lubię. Już mi gra na nerwach. Kuso ! Mam ochotę go udusić przez ten jego sztuczny uśmiech.
- Karui - Powiedziałam chłodno i nie uścisnęłam mu dłoni. Skinęłam z Kakashim głową na znak, że się rozumiemy i natychmiast rozpoczęliśmy skoki po drzewach. Ja z Hatake z przodu, genini po środku, a ten pseudo Uchiha (przez wygląd), który jest posłuszny swemu panu i władcy czyli kretynowi, który mi gra na nerwach - Danzou, z tyłu.
Podczas biegu rozmyślałam nad planem działania w razie napadu. Ponoć naszego informatora mamy spotkać po drodze. Wyostrzyłam swoje wszystkie zmysły i zrozumiałam. Znów szpieguje mnie ANBU konohy .:
- Właśnie ich wyczułaś, co ? - Spytał retorycznie Srebrno-włosy.
- Hah, tak . Czy ty... wiesz może coś o trzecim dnie tej misji ? - Zapytałam wprost zamiast owijać w bawełnę.
Spojrzał na mnie z szokiem, ale zarazem dumą co mnie zdziwiło. Między nami jest takie porozumienie, on czuje, że ja wiem coś, ale nie mogę tego poskładać. On rozumie, że zaczynam dopiero dostrzegać ta cienką nić, która łączy wszystkie fakty ...domysły ...spostrzeżenia. Teraz jest kolejna nić, kolejna z papilarnych.
- Tak, ale nie zdradzę ci jego. Nawet najsilniejsi shinobi w naszej wiosce, muszą zbadać każde tajne dno. -Mówił to patrząc przed siebie, ale mówił to z tajemniczością ...jakby chciał mi coś ważnego przekazać. Zdecydowanie chce mi coś powiedzieć, ale nie może.
- Masz jakiś plan ? - Zapytał .
- Jakiś na pewno. - Zaśmiał się lekko na moją odpowiedź .
- Ostatnio też tak mówiłaś  .-Nie mogłam powstrzymać śmiechu, który wydobył się z mojego gardła na nasze wspomnienia z ostatniej misji.
- Uprzedzam! ... nie będzie mniej ryzykownie. - Uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Tylko proszę cie przeżyj  i uważaj na swoją drużynę.
- Okej, ale im trochę adrenaliny nie zaszkodzi.
Tak mijał nam czas na miłych pogaduszkach, aż do nocy.
W tej chwili wszyscy siedzieliśmy wokół ogniska. Nagle poczułam czakrę po swojej lewej stronie, a Hatake po prawej, bo siedział na przeciwko mnie. Oboje poruszyliśmy się nie spokojnie. Szybkim ruchem wyciągnęłam kunai i rzuciłam w nim perfekcyjnie w środek drzewa, za którym ukrywał się prawdopodobnie wróg lub informator
- Wyłaź. Ukrywanie się nie ma sensu. - Powiedziałam chłodno.
- Spokojnie to tylko ja . - Nagle wyszedł z ukrycia pewien wysoki facet o brązowych oczach i bujnej blond czuprynie.
- Ty ?..Czyli kto ? ~ "To tylko ja" ? serio? Każdy może tak powiedzieć.
- Ja, czyli wasz informator. Proszę tu są wszystkie moje dokumenty i dowody tożsamości. - Podał mi zwój, szczerząc się jak głupi do sera. Tak dziwnie cały czas się mi przyglądał. Czwórka moich towarzyszy i Kakashi przyglądali się nam z zaciekawieniem. Spojrzałam w dokumenty. Faktycznie wszystko się zgadza. Wzrost, wygląd, dane, no i zaświadczenia. Zwróciłam się w stronę Hatake i rzuciłam mu zwój. Odwróciłam się do Informatora:
- Jestem ...- Zaczęłam ,ale nie pozwolił mi skończyć.
- ..Karui . Nie znasz swojego pochodzenia, jesteś wysoko położonym chuuninem, znana z nietypowych i sprytnych sposobach wypełniania misji. Każda misja nie zależnie od rangi wykonana pomyślnie. Nie rzucająca się w oczy, sprytna, profesjonalna i przede wszystkim tak zwanie " cicha ". Wzbudzająca coraz większe zainteresowanie i podziw w śród nukeninów. Mylę się ? - Zapytał retorycznie. Dalej stałam niewzruszona, patrząc na niego obojętnie. Jest informatorem, więc jest to normalne, że może wiedzieć, ale czemu zbierał informacje o mnie ?
- Zgadza się. Wręcz bezbłędnie. Tylko po co zbierałeś o mnie informacje i to latami?. No jest to nie łatwe zadanie?. Przypomnij jak się nazywasz?- Zapytałam zaciekawiona.
- Nazywam się... Heteko. No tak zapomniałem. Do tego zawsze bezpośrednia. Nie bez powodu Konoha mnie ceni jako dobrego informatora. A ty się stałaś takim moim hobby. A w świecie terrorystów, jesteś dość znana przez co sprowadzasz na siebie kłopoty * spojrzał  na Sakurę, Naruto, Sasuke i Sai'a *,ale o tym później. Ze względu na to, informacje o tobie są bardzo cenne i łapczywie rozchwytywane.
Bardzo miło mi cię poznać.- Mówił to z takim zafascynowaniem, a zarazem z ostrożnością, że zdołał mnie zaciekawić mnie, jaką mam reputacje wśród ściganych.
- Być może kiedyś ze wzajemnością. - Powiedziałam dobitnie. Spojrzałam na księżyc. Dobrze wiedziałam, że dziś nie zasnę. W końcu jutro są moje trzynaste urodziny, więc dzisiejszej nocy jest rocznica ich śmierci. Ich czyli Sanbeni, mojej rodziny zastępczej. Po pewnym czasie przy ognisku siedzieliśmy tylko we trójkę. Ja, Kakashi oraz informator. Wcześniej ustaliliśmy, że ja przejmuję wartę na całą noc, mimo sprzeciwów Naruto. Uratował mnie Kakashi mówiąc, że ta warta i tak pójdzie mi na rękę i się tym nie przejmować. Bogowie jak dobrze jest mieć przy sobie takiego Kakashiego. Po chwili głos zabrał jounin:
- Dręczą cie wyrzuty sumienia ? - Zapytał, patrząc na dzielące nas ognisko. Dość długo wahałam się nad odpowiedzią. Nie wiedziałam jak odpowiednio określić to uczucie.
- Podświadomie wiem, że to nie moja wina, ale i tak poczucie winy doskwiera. - Zapadła cisza. Nie była on krępująca, irytująca czy też natrętna. Była kojąca była czasem na poukładanie sobie wszystkiego. Nie trwałą ona zbyt długo.
-Wiesz... W życiu często robimy coś na co i tak nie mamy wpływu. Co byś nie zrobiła, powiedziała i tak by się to stało. Widocznie tak musiało być. W dzisiejszym świecie wielu shinobi walczy z losem, który dźwigają. Ja i ty niestety wiemy to, aż za dobrze. My mieliśmy , mamy i będziemy mieć wyjątkowego pecha, za którego dam tysiąc jenów, że nikt nie będzie miał podobnego.* zaśmiał się * Sumienie przypomina nam, nawet najsilniejszym ninja będących w ANBU konohy, iż mimo wszystko wciąż jesteśmy ludźmi i musimy pamiętać o śmierci, która jest pewna. Trzeba iść na przód, bo po latach nie zauważysz kiedy ci życie przed nosem uciekło. - Zakończył swój monolog Hatake. Zawsze wiedział co powiedzieć.
- Zawsze się tak pocieszasz czy cie wena naszła ? - Powiedziałam i cała nasza trójka się zaśmiała.
Po jakimś czasie jounin i brązowooki zasnęli, a ja trzymałam piecze nad ogniskiem przez całą spokojną noc.








czwartek, 1 sierpnia 2013

4.Nowy świat .: Skarga Karui !:,, Zaniżacie moją inteligencje !" cz.1

Moja monotonność... Jest w niej coś złego ?
Misja, trening, misja, trening, misja, trening.
Kakashi powtarza, że przy takim trybie "życia", w ogóle nie żyjesz. Mówi , że po latach się zapytam: "Co takiego robiłam przez te lata ?" No właśnie nic. Czy Hatake ma racje? Bardzo prawdopodobne. Mówił, że jak był w moim wieku też taki był, ale przewrotny los robi swoje i zmienia ludzi. Wiem, że miał na myśli wielką wojnę shinobi i stratę przyjaciół. Ma racje, że ludzie się zmieniają... nie wszyscy, ale jednak. Już rok przebywam w Konoha i za dwa dni mam 13 urodziny. Nikomu nie mówię o tym, bo po co? Najlepsza, rzecz jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła to Itachi i "powrót " do wioski ...dlaczego? Wszystko streszcza jedno imię .: Naruto. On mnie trochę zmienił. Mówi non stop , że jestem podobna z zachowania do Sasuke i postawił sobie za cel, Jak on to powiedział ...? " ocieplenie twojego charakteru ". Nie powiem. Krok po kroku mu się udaje. Z mojego dziwnego transu myślowego wyrwało mnie energiczne pukanie do drzwi. W trybie niemal natychmiastowym zerwałam się z łóżka i z rozmachem otworzyłam 'wrota' wejściowe do mojego mieszkania. Przed sobą zobaczyłam dużą, rażącą, blond czuprynę, wąsiki i wielki uśmiech na twarzy.
- O co chodzi Naruto ? - Niemal złowrogo powiedziałam, ponieważ dobrze wiedział, że odpoczywam co raczej rzadko robię. Zauważyłam obok niego uśmiechającą się różowo-włosą.
- Karui ! Rozchmurz się ! Mamy poważną misje - dettebayo ! - Wykrzyczał Uzumaki.
- Doprawdy Naruto, ta informacja mnie naprawdę poruszyła. - Powiedziałam z sarkazmem.
Usłyszałam kroki dwóch osób i po chwili pod moimi drzwiami stali również Kakashi i Uchiha.
- Yo!  - Przywitał się miło Hatake, a Sasuke skinął głową w geście " cześć ".
- Tsaaa. Cześć. - Powiedziałam od nie chcenia.
- Karui. Mamy misje. Musisz udać się do Tsunade. - Powiedział tajemniczo Kakashi.
- Po co ? - Spytałam.
- Szczegóły misji. - Odpowiedział pewny siebie Kopiujący ninja. Od już jakiś 8 miesięcy tak jest. Działam jako tajny chuunin. Z srebrnowłosym skinęliśmy głowami w geście porozumienia, że wiem o co chodzi. Zapewne dla drużyny 7 będzie to wysokiej rangi misja, która jest przykrywką dla mojej. Standard. Rozmyślenia przerwał mi głos najmłodszego ze swego wybitego klanu.
- Dlaczego ty zawsze musisz iść po szczegóły do Hokage? Kakashi może ci je zdradzić. Wasza konwersacja o misjach niemal zawsze wygląda podobnie co dziś. O co tu tak naprawdę chodzi?- O dziwo Uchiha wykazał jak dla mnie niebezpieczne zainteresowanie. Jeżeli poskleja fakty może być po ptokach.
-Niech twoją głowę ta informacja nie zaprząta. Luz. Po prostu Tsunade często ma jeszcze do mnie sprawę. Jak to, że Kakashi ma wam powiedzieć o nadchodzącym egzaminie na chuunina, w którym mam pomóc.- Kakashi spojrzał na mnie z uśmiechem będąc świadomym, że chcę w końcu powiedzieć prawdę, do której mnie przekonywał.
- Zaraz chwila... Jak to masz pomagać w nim, a nie przypadkiem w nim uczestniczyć?. Uczestnicy nie mają prawa w ten sposób ingerować w egzamin. - Stwierdził słusznie Sasuke . Spojrzałam odważnie w jego czarne jak smoła oczy i nie odrywając od niego wzroku z tryumfem powiedziałam:
- Nie będę uczestnikiem egzaminu na chuunina skoro posiadam już tą rangę. - Na twarzy całej trójki pojawił się szok, a na Uchihy po chwili grymas niezadowolenia.
- Przepraszam, że was okłamałam. Range mam odkąd się poznaliśmy. To musiało zostać w tajemnicy.Nie chciałam żebyście się czuli nie komfortowo i na przymus mnie słuchali tylko dlatego, bo jestem starsza rangą.
- Karui! Gratuluje! Ja się ciesze z twojego sukcesu jak i Sakura-chaaan. -Powiedział radośnie jinjuuriki,  a Sakura przytaknęła.
-No to ja będę spadać do Tsunade.  Narka. - Powiedziałam i z ulgą pobiegłam w kierunku najważniejszego budynku w wiosce. Dobrze, że ich myśli skierowałam na egzamin na chuunina
* W biurze Hokage *
Stojąc przed Tsunade, analizowałam dokładnie każdy ruch trójki ANBU w kapitańskich płaszczach, którzy właśnie jak dla mnie prowadzili trochę nie zrozumiałą konwersacje z Hokage.
- Hokage-sama zgadzasz się na naszą wspólną propozycje?- Zapytał prawdopodobnie lider tajnych oddziałów.
- Tak, wszystko już przygotowane i już mam dla NIEJ to zadanie. A teraz rozejść się! - Odpowiedziała bez zbędnej zadumy przywódczyni Ukrytego Liścia.
-Hai !.- I cała trójka rozpłynęła się w powietrzu.
Mam dziwne przeczucie, że chodzi tu o mnie. Dwójka pozostałych shinobi, których się nie odzywało, również obserwowało moje ruchy, a zwłaszcza mimikę twarzy. Czyli nic szczególnego nie ujrzeli, to wiem na pewno. Ostatnio mnie często obserwują, a zwłaszcza pod czas treningów. Czyżby coś podejrzewali ? Nie. Na 100 %, nie. Co to może być? Muszę to rozwikłać.
- Witaj Tsunade!. - Powiedziałam bez skrupułów. A ślimacza księżniczka od razu przeszła do rzeczy.
- Witaj Karui. Tym razem kod C. Misja, która jest przykrywką ma rangę B i polega na eskortowaniu naszego tak naprawdę informatora, który dla trójki z drużyny 7 jest tylko zwykłym dalekim krewnym lorda feudalnego, do którego właśnie Reitsumi (informator) ma się udać. Meta podróży jest w wiosce wodospadu. Natomiast twoja prawdziwa misja. Ma być chronienie zarówno trójki jak i informatora, ponieważ z pewnych źródeł wiemy, iż jest przygotowany na niego zamach. Nie wiemy kto go szykuje. I ta działka już należy do ciebie.- Tak właśnie zakończyła swoją wypowiedź równocześnie wyczekując mojej reakcji. Pozostałam niewzruszona, nie dając jej satysfakcji.
* Perspektywa Tsunade *
Czasem przez jej zimny wzrok i obojętną postawę dostaję dreszczy.Dodatkowo po mistrzowsku ukrywanie swoich uczuć i spokój oraz profesjonalizm podczas misji. Charakterek godny rodu Uchiha. Czasem mam śmiałość o takie pochodzenie ją podejrzewać. Oby nie była na tyle inteligentna jak mówi Kakashi, żeby przetworzyć wszystkie zebrane informacji i 'odkopać' prawdziwy cel tej misji nieznany nawet jej. Oby dała radę. Wierze w jej nowo odkryte zdolności.
Po chwili powiedziała, że rozumie i wyszła z mojego gabinetu. Po tej misji wreszcie się przekonam... czemu ty Kakashi ją tak lubisz.
* Perspektywa Karui*
Pamiętam naszą  jedną spośród wielu tajnych misji  z przed 3 miesięcy.
* RETROSPEKCJA* 
 Wracaliśmy do Konohy wycieńczeni... Ja, Hatake  i trzech ANBU. Wszyscy są poobijani, Kakashi  złamany nos, jeden z tajnych jednostek ma złamaną rękę, drugi lekko poharataną twarz, a trzeci skręcony nadgarstek. Ja natomiast posiadam wsparcie w Kakashi'm. Złapał moją rękę przerzucił bokiem przez ramiona i pomógł iść, ponieważ mam naderwany mięsień u nogi i zawroty głowy przez użycie Shinimaro. Pod bramą główną przywitali nas Kotetsu i Izumo :
-Bogowieee... znowu nie mogliście sobie odpuścić ? - Jękną zaspany Izumo .
No tak znowu ruszyliśmy na misje rangi B, która skoczyła do A+ i rozumiejąc powagę sytuacji postanowiliśmy dotrwać do końca, zamiast wracać jak kazała Tsunade. Pamiętam naszą poprzednią karę za taki "wyskok". Na same wspomnienie lekko się uśmiechnęłam. W szpitalu jesteśmy już tak zwanymi stałymi klientami.
- Hokage-sama jest wściekła za to, że nawet raportu ani znaku życia nie dawaliście. Ale i tak podziwiam. - Powiedział Kotetsu. Nam wszystkim miny zrzedły. Kolejna kara dla naszej piątki.
-Powodzenia!!- Krzyknął już pobudzony Izumo.
-Przyda się. Arigatou. - Powiedział na odchodne Kakashi.
*Koniec RETROSPEKCJI *
















poniedziałek, 8 lipca 2013

3. Nowy świat cz.1.: 12 lat... jeszcze stara nie jestem.

Zerwałam się z łóżka na równe nogi. Koło mnie stała blond czupryna... oh nie! to Deidara!  Pewnie jego glina koło mojego łóżka wybuchła.
- Masz się stawić za pół godziny na polu treningowym.- Powiedział to tak chłodnym głosem, że aż mi ciarki po plecach przeszły, a następnie znikł za drzwiami. Weszłam pod prysznic, gdy skończyłam poranną toaletę ubrałam się i spojrzałam na zegarek, który leżał obok łóżka. Dopiero się zorientowałam, że jest 6:58... czyli mam dwie minuty. Wyszłam przez okno w kierunku pola treningowego, na którym stał Itachi. Zaczęliśmy trening... w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy pod czas niego. Mam się po prostu jak najbardziej wyszkolić. I tak niemal codziennie przez 2 lata.

* Dwa lata później. Tydzień temu skończyłam 12 lat.*

Przez dwa lata hardo trenowałam z Itachi'm. Akatsuki zaczęli mnie "wychowywać" na przestępce. Czyli szacunek do nich i nauczyli mnie jak po cichu zabijać. Chcą zrobić ze mnie morderczynie doskonałą ,co tylko Tobi'emu i Itachi'emu się nie podoba... Z Tob'im mam dziwne kontakty, ale o tym później. Moja inteligencja, spryt oraz kondycja znacznie wzrosły. Mówią, że szybko się uczę. Z Liderem -sama miałam nawet 3 razy trening. Ale i tak po 10 minutach poległam... Z Itachi'm mam coraz lepsze kontakty, a pozory jakie stwarzamy w Organizacji na szczęście nie pogarszają naszych stosunków. Zaczęłam trochę panować nad moimi umiejętnościami i panowaniem nad czakrą. Co do mojego Kinjutsu... dopiero zaczynam się z nim oswajać, ale jak tylko kończę z niego korzystać pojawiają się skutki uboczne, dlatego mam go rzadko używać. Nabrałam dużego szacunku do naszego Lidera. On na szczęście mnie nie zabił za moje wcześniejsze skandaliczne zachowanie. Lecz nasze stosunki są... bardzo luźne. Odnoszę się do niego z szacunkiem i wykonuje polecenia, ale on nie jest dla mnie tak surowy, choć i tak czasem mnie nie rozumie tak jak Itachi. Pein - sama powiedział, że niedługo zawoła mnie bym wreszcie mogła wyruszyć na moją misję w Konoha. Itachi mówił, iż około pół roku temu genini zostali dobrani w drużyny oraz miesiąc temu 3 Hokage zginął wyruszając poza granice Konohy.
Ponoć odpowiedzialnego za to ściga się do dziś. Co o tej wiosce teraz myślę? Akatsuki starało się podsycać moją nienawiść do niej. Faktycznie ona jest, ale nigdy bym jej nie zagroziła i jej znienawidziła do szpiku kości. Po prostu nie potrafię. Nagle usłyszałam pukanie do moich drzwi. Była 15:00, a ja odpoczywałam po treningu . "Wejść ! " Powiedziałam, a do środka wszedł Itachi i powiedział, że mamy się stawić do lidera. Wstałam więc i ruszyłam z nim w kierunku biura Pain'a. Zapukałam trzy razy, czyli tradycyjnie, a odpowiedziało mi donośne " WEJŚĆ ! " Weszłam do pokoju, a za mną Itachi i stanęliśmy tuż przed biurkiem, za którym siedział liderek.
- Wzywałeś Pain - sama? - Powiedziałam bez cienia kpiny czy pogardy.
- Tak. Jak się pewnie domyślasz wezwałem cię, aby cię powiadomić, iż dziś wyruszasz na misje, do której cie trenowaliśmy. O 18:00 wyruszacie do Konohy. Masz się zbliżyć do jinchuuriki Kyuubi'ego jak tylko się da. To są jego dane. - Podeszłam do biurka i odebrałam teczkę z napisem.: " Uzumaki Namikaze Naruto "
- To wszystko?
- Tak, możesz iść. Itachi zostanie. Muszę z  nim omówić szczegóły.
- Dobrze, Pain-sama. Dziękuje. - Skłoniłam się lekko i na moich ustach pojawił się znikomy uśmiech na myśl o jak dla mnie poważnej misji. Wyszłam z biura, ale i tak usłyszałam słowa Peina.:
- Jednak będą z niej ludzie... i morderca doskonały. - A mój uśmieszek na ustach z mienił się w pełen dumy i wyglądał na złowieszczy.
 Po prysznicu i spakowaniu się, zajrzałam do teczki od Lidera. Hmmm ciekawe Uzumakiego ojciec był Hokage i to on w Naruto zapieczętował Kyuubiego. Jego matka była poprzednim jinjuuriki... zaraz czyli nie dość, że Naruto nie wie kim są jego rodzice... To ktoś podczas porodu Kushiny ,wydobył z niej demona. Co tu jeszcze oooh... jeden z wielkich sanninów: Jiraya (ojciec chrzestny Naruto) nauczył jego rasengana. Coś mi mówi, że chłopak nie jest przeciętny. Chwila więc w drużynie 7 jest Uchiha? Będzie zabawa. Uhuhu Jego sensei to Kakashi... no nieźle... pamiętam go jak przez mgłę gdy miałam 5 lat. Zresztą Członkowie organizacje trochę o nim mówili i o jego umiejętnościach. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 17:58- czyli mam dwie minuty.
Wyszłam w pośpiechu przed bazę, gdzie spotkałam już czekającego na mnie Itachi'ego.
Bez zbędnych słów skoczyliśmy na drzewa i zaczęliśmy się biegiem kierować w stronę konohy. Z informacji, które podał mi przedtem Itachi zostało nam 3 godziny drogi bez postoju.
                                                                     ..*..
Zostało nam pół godziny drogi czyli zaraz będzie raport u ANBU, że ktoś nieznajomy kieruje się w ich kierunku. Itachi słusznie się zatrzymał, a ja zaraz za nim.
-Plan banalny i oczywisty. Zadam ci obrażenia, ponieważ oficjalna wersja to taka, że od nas uciekłaś. Potem wezmą cie do szpitala by następnie zrobić tobie małe przesłuchanie. Spodziewaj się nawet Tsunade. Uważaj na Danzou, o którym ci mówiłem pod czas treningów, bo będzie chciał od ciebie informacje wydobyć siłą i nie tylko. - Wytłumaczył plan działania i zanim się spostrzegłam to w ciągu 10 sekund połamał mi dwa żebra, skręcił lewy nadgarstek, naderwał mięsień u prawej nogi i uderzył w brzuch. Odsunął się lekko ode mnie, a ja upadłam na kolana, odpychając Itachiego chcącego mi pomóc. Kaszlnęłam krwią i na chwiejnych nogach się podniosłam, ale kręci mi się w głowie.
- Czas się pożegnać.- Powiedziałam z krytym smutkiem w głosie co Itachi'emu nie umknęło. Dziwne Itachi też był smutny .. chyba. Bynajmniej w środku u siebie mam taką nadzieję.
-Jak będziesz już w konoha... to liczę na twoją dobrą grę aktorską.-Mruknął Uchiha.
-Heh... Trzymaj się Itachi. - Powiedziałam do niego i pierwszy raz od dawna uśmiechnęłam się ciepło do niego.
- Ty też i pokaż im tam klasę Karui. -Te nasze lamenty przerwał krzyk ANBU:
-Raport dobrze mówił! To Akatsuki! Wszyscy prócz waszej dwójki za nim, a wy zabierzcie młodą do szpitala. - Tak głośno krzyknął, że mnie głowa zabolała. Nagle przed oczami miałam czarno i zemdlałam. Obudziłam się w jakimś jasnym pomieszczeniu czyli to szpital. Jak wreszcie usiadłam i zobaczyłam, że jestem związana bandażami od góry do dołu, do sali wpadła wysoka blondynka o naprawdę sporym biuście. Czyli to jest Tsunade. Za nią szedł niemal nie słyszalnie jakiś jounin ...chwila ... cóż za niespodzianka to nasz kopiujący ninja: Hatake Kakashi. Patrzył cały czas na mnie z zaciekawieniem, ale też jakby na coś czekał. Hah. czyli mnie kojarzy, ale jeszcze nie wie skąd. Blondyna usiadła na krześle po mojej prawej stronie, a Hatake zapieczętował drzwi aby nikt nie słyszał naszej rozmowy.
- Witam. Wiesz w ogóle co się stało i gdzie jesteś? - Popatrzyłam na nią lekko smutnymi oczami i powiedziała.
-Tak. Wiem dokładnie co się zdarzyło i specjalnie w kierunku tej wioski uciekałam.
-Czyli uciekłaś od tych ludzi ...?
-Tak, uciekłam z Akatsuki.
Orzechowo-oka nie ukryła swojego lekkiego zdziwnienia.
- Jestem Hokage tej wioski i nazywam się Tsunade. Jak się nazywasz?
- Mam na imię Karui i nie wiem z jakiego klanu pochodzę. - Nagle Kakashi'emu lampka się zapaliła. Czyli sobie przypomniał. Z nie do wierzenia i okiem jak talerz, usiadł po mojej lewej stronie.
- Karui... to naprawdę ty? Pamiętasz mnie? - Rzekną Kakashi.Gra aktorska czas start!
- Tak Kakashi. Pamiętam cię. Byłeś znajomym mojego przybranego ojca zanim ... - I nagle jakoś posmutniałam ...oczywiście pozory.Ja nie mam uczuć. Prawda?.
W tym momencie Hokage na nas dziwnie spojrzała i patrzyła wyczekująco na Hatake.
- Hokage-sama to jest poważniejsza sprawa niż się wydawało. Pamięta pani dziewczynkę, która zaginęła dwa lata po tragedii sanbenów*? -Zapytał Kakshi. Tsunade kiwnęła twierdząco głową.
-Tsunade-sama, Karui była tą dziewczynką, gdy miała pięć lat Sonteru czyli demon, który jest w niej zapieczętowany przeją nad nią kontrole i zabił ich wszystkich. Przepraszam Karui jeżeli przywróciłem złe wspomnienia, ponieważ Hokage-sama - zwrócił się do blondyny- Ona wszystko pamięta .- Wytłumaczył. Przywódczyni wioski miała wymalowany na twarzy żal, współczucie jak i szok.
- Twierdzisz, że Sonteru czyli legendarny demon jest w niej zapieczętowany i w ogóle istnieje ? - Zapytała z nie do wierzeniem kobieta.
- Tak Hokage-sama. Ja nie tylko twierdze. Ja to wiem i to jest prawda. Dziewczyna miała ciężkie życie i jeszcze ta sprawa z porwaniem . Karui była sierotą od urodzenia. Była w tej rodzinie rok i tylko zaufała swojemu kuzynowi.- Teatralnie ścisnęłam dłonie co nie uszło uwadze Tsunade. Nagle zapadła niezręczna cisza... Hokage pewnie rozmyśla co ze mną zrobić.
- Hokage-sama, mogłabym przejść jakiś szybki test na genina? Trenuję od 6 roku życia, a Akatsuki też nie marnowali na mnie czasu i trenowali. Może nie wyglądam na dobrą, ale wiem, że Pani się nie zawiedzie. Może.... wybierze mi pani przeciwnika i będę mogła z nim walczyć? Wiem, że mi się uda. Będę się wtedy utrzymywać z pensji dawanych za misje genina.- Popatrzyłam na nią wyczekująco.
- Wiesz zły pomysł to to nie jest, a lokum mogę ci dać obok ucznia Kakashi'ego. Wiesz co wybiorę ci jakiegoś Jounina by nie było problemów. Jeżeli ci się na prawdę uda to przydzielę cie do drużyny Hatake i będziecie po raz pierwszy drużyną 4 osobową. - Powiedziała i uśmiechnęła się miło. Kakashi wychodząc z pomieszczenia zdjął pieczęć, pożegnał się i powiedział, że będzie czekać przed budynkiem. Ja od razu wstałam i z szafy wyjęłam i się ubrałam w mój strój, w którym chodzę na misje i na co dzień, bo kto przezorny ten zawsze ubezpieczony. Hokage dziwnie na mnie spojrzała.
- Santero mnie również leczy.- Wyjaśniłam. Ona tylko kiwnęła głową i powiedziała .:
- Jutro o 10 rano masz walkę na polu treningowym nr.7. Powodzenia ci życzę. - Powiedziała i poszła.
Ja, po 10 minutach również opuściłam salę w kierunku wyjścia. Wszyscy mieli na mnie skupione spojrzenia. Takie zimne i z pogardą. Walić ich i tak się już przyzwyczaiłam.Wyszłam przed budynek, gdzie czekał już Kakashi.
-Gondaime-sama powiedziała mi gdzie będziesz mieszkać. Zaprowadzę cie.- Powiedział i uśmiechnął się miło.
- Aha.- Powiedziałam obojętnie i włożyłam ręce do kieszeni. Szliśmy bez słowa. To dobrze, bo chyba mnie rozumie, że potrzebuje czasu na przemyślenia. Za nim się zorientowałam staliśmy pod drzwiami mojego lokum.
- Karui.
- Hmm? - Spojrzałam na niego.
- Wierzę w ciebie i wiem, że skopiesz temu Jouninowi cztery litery. - Wypowiedział się i uśmiechnął ..chyba, bo przez jego maskę nie za bardzo widać.
- Dzięki. Zobaczysz jeszcze. Od jutra będę twoją podopieczną, ale mam jedno "Ale"-Spojrzał na mnie zaciekawiony Hatake.
- Jaki?
- Nie będę do ciebie mówić sensei. Przepraszam, ale mam swoje osobiste powody.
- Nie ma sprawy, rozumiem cie. Nie będę miał do ciebie o to urazę. Możesz do mnie mówić po imieniu. Dobranoc.
-Dobranoc. -Odpowiedziałam, a jounin zniknął w kłębie dymu. Typowe.
Weszłam do lokum (Wygląda tak samo jak mieszkanie Naruto w Anime-dop.autora) i poszłam od razu pod prysznic, a potem udałam się do łózka spać, bo była 22:00.
Rano obudziły mnie promyki słońca. Od 2 i pół lat codziennie wstaję o 6 rano, a czasem jak mam wolne to o 8 lub 9. Tak już mam. Po prostu nie warto tracić dnia skoro można trenować. Zerwałam się z łóżka i poszłam pod prysznic. Ubrałam się w strój na treningi czyli buty shinobi, szare długie dresy i białą bokserkę oraz nierozłączne ze mną czarne rękawiczki do połowy palców. Wyszłam na dwór i zaczęłam biegać wokół wioski parę okrążeń. Potem parę skłonów brzuszków i pompek. Wróciłam do "domu" znów wzięłam prysznic i się przebrałam w strój na misje. Była 9:30 czyli czas ruszać na pole treningowe. Na szczęście przed mieszkaniem stał Kakashi, żeby mnie tam zaprowadzić, bo przecież nie znałam drogi. Gdy doszliśmy na miejsce i stanęłam na środku pola czekając na przeciwnika ze znudzeniem, zobaczyłam, że na uboczy stoi Hokage, parę ANBU i jacyś inni shinobi wliczając kopiującego ninje. Przede mną stanął jakiś ANBU, ale oczywiście bez płaszcza. Wysłałam tylko pytające spojrzenie Tsunade, a ona tylko się uśmiechnęła. Jak stałam tak stałam. Czyli ręce w kieszeni i niby na wszystko mam wywalone. Nagle usłyszeliśmy donośny krzyk Hokage o treści " START!'.
- Nazywam się Rekunto . - Powiedział ANBU. Jaja se robi? Czy właśnie on mnie nie docenia, bo wyczułam kpinę w głosie.
- Matka cię nie nauczyła, że wrogom danych się nie podaje? - Powiedziałam z pogardą, a on drgnął lekko zdenerwowany.
- Nani?- Powiedział do mnie leciutko zły. Czyli jeszcze trzeba podkręcić.
-Głuchy jesteś ? oooh. Już rozumiem. Do ANBU wzięli cie z litości.- Jemu żyłka na czole zaczęła pulsować, czyli jest dobrze.
- Nie dziwię się, że ciebie do mnie przysłali. Pewnie chcieli się ciebie pozbyć.
- Uwierz nie dam ci zdać tego egzaminu! - Wydarł się i z niesamowitą prędkością rzucił się na mnie. Debil dał się sprowokować. Wyciągnęłam shurikena ,którego uniknął. Na samą myśl, że zrobił jak chciałam się uśmiechnęłam. Pchnął we mnie kunai, a po mnie został dym.
-Kage bunshin?- Spytał sam siebie Rekunto.
- Yo! - Powiedziałam stojąc za nim. Tak. Ten shuriken to byłam ja w Hange no jutsu.
Obrócił się w moją stronę i chciał mnie kopnąć, ale mu na to nie pozwoliłam. Między nami trwała zaparta walka na Taijutsu. Co jak co ale w nim byłam dobra i miałam naprawdę dobrą kondycję. Zaczęłam odczuwać lekkie zmęczenie, więc wyjęłam parę shurikenów i rzuciłam w jego stronę. Szybko wyją kunaia i je odparł. Bez zbędnego zastanowienia ja w tym czasie wykonałam parę pieczęci i złapałam chłystka w genjutsu. Nagle po nim został tylko kłąb dymu. Kurde! Poczułam lodowaty metal na szyi.
- Przegrałaś. - Powiedział Jounin stojący za mną.
- Jesteś, aż tak pewny siebie... * ze mnie zrobił się kłąb dymu i prawdziwa ja stanęłam za nim przykładając kunai do szyi *...i zarazem głupi?
Jego oczy były jak spodki. Odskoczyłam szybko od niego, bo chciał mnie zaatakować. Złożyłam szybko pieczęcie i szepnęłam .:
-Katon: Goukakyuu no jutsu. - I buchnęłam kulą ognia w stronę przeciwnika. Niestety uciekł i stworzył ścianę z wody.
-Gówniaro! Nie podskakuj mi!- Krzyknął zły ANBU, a ja jak zawsze stałam nie wzruszona i obojętna na całą sytuację. Włożyłam ręce do kieszeni i zniknęłam w kłębie dymu. Z pod ziemi złapałam za jego kostkę i wciągnęłam go do poziomu szyi. Uklękłam przed nim mówiąc .:
- A ty nigdy, ale to nigdy nie lekceważ swojego przeciwnika. To cię kiedyś zgubi. - Powiedziałam i się uśmiechnęłam złowrogo. Niestety szybko się wydostał i już chciał mnie zaatakować gdy usłyszeliśmy krzyk Tsunade " Koniec walki!".
Włożyłam ręce do kieszeni i obojętnym wzorkiem spojrzałam na naszą " publiczność". Wszystkim szczęka opadła oprócz Kakashi'ego i Tsunade. Oni mieli po prostu szeroko otwarte oczy. Podeszłam do Tsunade.
- Karui! Jestem naprawdę oszołomiona twoimi zdolnościami. Twoja szybkość zawstydziłaby nie jednego chuunina. Tak dawno nie widziałam tak doskonałego popisu Taijutsu. Wielu cie lekceważy, i tu masz przewagę! Wspólnie ogłosiliśmy, że nie tylko zostajesz shinobi wioski liścia i będziesz w drużynie 7, ale twoja ranga to chuunin! Wiem, że to nie typowe, ale jak na twój wiek to jest niesamowite! I coś mi mówi, że to nie koniec twoich umiejętności. - Gdy już skończyła mnie podziwiać, mi dokuczało w środku wyczerpanie. Dostałam Opaskę ze znakiem Konohy, którą natychmiast zawiązałam przy pasie. Spojrzałam w stronę ANBU, którzy coś szeptali na mój temat i się ulotnili jak zresztą większość. Zostałam tylko ja, Hokage i Kakashi.
- Gratuluję i Za godzinę bądź na dziedzińcu .( miejsce , w którym w Anime przedstawiała się sobie nawzajem świeżo upieczona drużyna 7-dop.autorki).
Hokage też już nie było, a ja ruszyłam pomalutku w stronę dziedzińca.
Gdy już spojrzałam na zegar wybiła już 14. Wskoczyłam na obręcz tym samym stojąc za Kakashim. Cała trójka Geninów miała szeroko oczy otwarte.
- Ehhh. Niech zgadne. Kakashi ,po raz pierwszy się nie spóźniłeś i są zdziwieni tym faktem.- Powiedziałam tym samym zwracając uwagę trójki z drużyny 7. Tylko Kakashi się nie odwrócił i powiedział.:
- Sprytna jesteś nie powiem. - Przepuszczam, że się uśmiechnął. Gwałtownie wstał Uzumaki, wskazał na mnie palcem i się wydarł .:
- Kim ty jesteś i czemu mówisz do Kakashiego-sensei bez szacunku tylko po imieniu!!- Boże. Osoba, którą mam szpiegować jest idiotą.
-To, że zwracam się do Kakashi'ego po imieniu nie znaczy, że bez szacunku.- Powiedziałam a on zbladł i bez słowa usiadł. Genini cały czas patrzyli na mnie jakby na coś czekali. Zeszłam z barierki i usiadłam obok Kakashi'ego.:
- Nie mów im, że jestem chuuninem. Niech to zostanie między nami.- Powiedziałam to tak, żeby tylko owy ninja to usłyszał. On w odpowiedzi tylko skinął głową na znak, że się zgadza.
- Słuchajcie! Od dziś jesteśmy drużyna nie typową! O tuż ta dziewczyna koło mnie do nas dołączy. Przedstawimy się wszyscy po kolei. Jakieś pytania ?
- Dlaczego niby ta dziewczyna ma do nas dołączyć? - Powiedział z niekrytą pogardą młodszy brat Itachi'ego.
- Radzę ci uważać na słowa i ... - Nie dałam dokończyć Kakashiemu.
- Masz za mały mózg, żeby pomieścić tyle informacji. - Powiedziałam obojętnie. Jemu nerwowo lewa powieka poszła do góry. Wstał i zły i "przerażająco" powiedział.:
-Jestem Uchiha Sasuke, więc ... - Nie pozwolę mu dokończyć. No pogięło tego chłopczyka.
- A ja Karui i co z tego ? Zwisa mi to kim jesteś. Zachowaj trochę powagi i miej szacunek do innych, bo źle skończysz. - Powiedziałam również bez emocji. Trójka Patrzyła na mnie zszokowana, a Sasuke usiadł zły, widząc karcący wzrok kopiującego ninja. Kakashi pozostał niewzruszony i powiedział.:
- Jestem Hatake Kakashi i jest dużo rzeczy, których nie lubię, ale tez dużo rzeczy lubię, a niech moje marzenia zostaną tajemnicą.- Zaczynam szczerze lubić Jounina.
- Cześć! Jestem Haruno Sakura i Lubię... I marzę... aaa!!- Pisnęła przesłodzonym głosem jakaś landryna. Znacząco spojrzałam na Kakashi'ego w geście żalu i współczucia, a on tylko na to westchnął.
- Jestem Uzumaki Naruto i uwielbiam ramen i nie lubię... Ale ciebie lubię - wskazał na mnie -Marzę by zostać Hokage!
- Jestem Uchiha Sasuke i moim celem jest zabić pewną osobę. - Kurde. Czyli jednak. Itachi. Po prostu ci współczuję. Z zamyślenia oderwało mnie chrząknięcie Kakashiego. No, tak.
- Jestem Karui. Więcej informacji na mój temat nie potrzebujecie do szczęścia. A teraz Yo !- Już miałam się zmyć kiedy usłyszałam krzyki .:
-Mate! Powiedz chociaż czego nie lubisz...?
- Jest tego za dużo, żeby wymieniać. - Już chciałam pójść, gdy wciąż mnie wołali .:
- To co lubisz? - W zamyśleniu stanęłam do nich tyłem i zwróciłam głowę w prawo, a następnie w górę przyglądając się chmurom. Moje kąciki ust poszły lekko w górę i się w końcu wypowiedziałam.:
-Treningi. Sayonara. - Powiedziałam i zniknęłam w kłębie dymu.

czwartek, 20 czerwca 2013

2.:Nowy świat.: Ścisła tajemnica.

* Trening z Itachi'm *
- Skup się. Jeszcze raz! - Podniósł ton Itachi. Muszę przyznać, ale tylko przed sobą, że trenerem to on jest genialnym. W życiu nie nauczyłam się tyle podczas jednego treningu!
- Karui ucieka! - No tak jego technika katon. Ja ledwo się ruszam, tak mnie skatował nie dam rady ! No już rusz się. Pozycja obronna! Cofnęłam się o pięć kroków i skrzyżowałam przed sobą ręce, lekko się ugięłam na nogach i czekałam, aż żar mnie dosięgnie. Dziwne. otworzyłam powieki i zrozumiałam, że siedzę pod drzewem, a przede mną siedzi Itachi.:
- Nie! Strasz! Mnie tak więcej!  Czemu nie uciekłaś ? - Spojrzałam na niego spod byka.
- Bo nie miałam siły! Dziwisz mi się? Ja nie jestem robotem. Mam tyle obrażeń, że nie zliczę i chyba mi połamałeś żebro! - Ja dalej trzymałam się za obolałe miejsce, a on spojrzał na mnie z lekka zdziwiony, bo przecież nie wiedział o mojej dolegliwości.
- Czemu mi nie powiedziałaś?
- Kiedy? Nie miałam kiedy! Ledwo mrugnę, a ty już mnie atakujesz! - No wkurzył mnie. Tyle.
- Cholera! Trzeba cię zabrać do Sasoriego!
- Dzięki o bogowie ! Zabierają mnie do jedynego, normalnego w tej organizacji człowieka! - Itachi spojrzał na mnie spod byka i wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie do ich bazy i wszedł do pokoju Sasoriego, wciąż mając mnie na rękach.
- Pukać nie umiesz ?!* dopiero teraz na nas spojrzał * Coś ty jej zrobił ?! Wygląda na żywego trupa będącego dzieckiem wojny! - No tak... nie najlepiej teraz wyglądałam... zniszczone i porwane ubrania, włosy poszarpane, rozcięcia na łydkach, udach i rękach, a w ustach ciecz szkarłatna. No nieźle... muszę komicznie wyglądać.
- Bogowie ona wygląda tragicznie ! - Albo i tak.
- Przestań się denerwować i jej pomóż! -Czek.. teraz to ja muszę wkroczyć do akcji.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

1.Nowy świat.: Akatsuki?... Aha.


Ogarnął mnie paraliżujący strach i poczułam pulsującą od tej dwójki mrożącą krew w żyłach czakrę. Zapukali do mojego domku. Wiedziałam, że sprowadziłam na siebie kłopoty. Nie wiele myśląc, złapałam za plecak, wpakowałam do niego suchy prowiant, potrzebne zwoje, kunaie i shurikeny. Chcąc wyjść tyłem, otworzyłam okno, skoczyłam z niego
i podniosłam plecak kucając. Na moje nieszczęście, które mi towarzyszy przez całe moje życie, gdy podniosłam plecak zobaczyłam owych ludzi w czarnych płaszczach i czerwonych chmurkach. Jeden był to cały niebieski koleś, który wyglądem przypominał rybę i się do mnie dziwnie uśmiechnął,
drugi to chłopak po 20, kruczo-czarne włosy i posiadacz kekkei genkai: sharingan! Mimowolnie spojrzałam w jego szkarłatne niczym krew oczy i zemdlałam, a przynajmniej tak mi się wydaje, bo nic za bardzo nie pamiętam. Czując, że komuś spoczywam na rękach, leniwie podniosłam powieki ukazując moje czarne niczym smoła oczy. Wtem usłyszałam głos jak mniemam Uchihy.:
- Kisame ! ANBU konohy nas ściga ! Pozbądź się ich ! -Rozkazał czarno-włosy.
- Wreszcie dajesz mi się zabawić, Itachi! -Więcej jak na razie rybci nie zobaczyłam. Blado-skóry widząc mnie, że się obudziłam, wciąż mnie niosąc powiedział.:
- Nie waż mi się kombinować. Źle to się do ciebie skończy. Dla bezpieczeństwa będę cie niósł zostało nam tylko pół kilometra do bazy. - Powiedział tak obojętnym, a zarazem lodowatym głosem, aż mnie ciarki przeszły. Zaczynam się go bać. Nagle po dłuższej chwili rozmyślań, ten podajże Itachi zatrzymał się i postawił mnie na nogi. Znaleźliśmy się na wielkiej polanie. On kazał mi usiąść, po czym sam to uczynił wpatrując się we mnie.
- Nie patrz się tak na mnie. Nie będę nic kombinować. Obiecuję. - Powiedziałam z dziwnie stoickim spokojem co dla mnie było tylko wyćwiczonym dobrym aktorstwem. Bałam się go i to strasznie ! Coś mnie w nim przerażało , ale nie mogłam okazać nawet cienia strachu.
- Na co czekamy ? - Powiedziałam lekko niepewnie bojąc się, że mi coś zrobi .
- Czekamy na mojego kompana , który już zresztą stoi za tobą . - Znów ten dogłębnie obojętny i zimny ton. Zaraz co??? W życiu się tego nie spodziewałam. Ze strachem wypisanym w oczach, obróciłam głowę do tyłu gdzie stał jego kompan.
- Wstawaj księżniczko nie mam całego dnia. Itachi, problem z głowy, psy już nie będą nam przeszkadzać, więc możesz zdjąć powierzchniową iluzję. - Powierzchniową iluzje? O czym ta rybcia gada?? Spoko... wyluzuj... wdech, wydech, wdech, wydech... wszystko będzie dobrze. Chwila ja gadam sama do siebie? Karui no weź zaciśnij zęby i pośladki i się rusz. Posłuszna sama sobie, wstałam i zobaczyłam sharingowca, który odwrócił się przodem do polany, wykonał dużo znaków w zaskakująco szybkim tempie. Coś pomruczał pod nosem i wyciągnął przed siebie rękę.  Nagle znikąd pojawiła się wielka jaskiniowa posiadłość. Wiec to jest ta baza, o której mówili. Gigantyczny ten "dom". Nagle rybcia mocno mnie złapał za przed ramie i zaczął mnie ciągnąc w kierunku bazy. Starałam się wyszarpać, ale był za silny .:
- Itachi weź ją do lidera, ja idę pogadać z Sasorim.
Ta obojętna szumowina, która mnie porwała, kazała iść do bazy. Gdy byliśmy już w środku poprowadził mnie długim korytarzem i podeszliśmy do 4 drzwi po lewej. Dziwne. drogę nam oświecały tylko i wyłącznie pochodnie przyczepione do ścian. Heh typowe.
Na drzwiach widniał napis " LIDER". Itachi spojrzał na mnie nie pewnie. Stanowczo ,acz lekko zapukał trzy razy w drzwi, przed którymi staliśmy. Wnet usłyszeliśmy donośne "WEJŚĆ" ze środka biura.
Gdy już weszliśmy zobaczyłam, że na środku owego pomieszczenia siedzi rudy i z kolczykami na gębie facet po 30. Nie no kolejne zaskoczenie dnia! On ma rinnegana!. Przed owym liderem było biurko zawalone papierami, a obok niego stała niebiesko włosa piękna kobieta.
- Witaj i usiądź. - Powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- Dziękuję za troskę, postoję. - Najwyraźniej źle oceniłam sytuację. Bo gość z nieskrywaną złością szepną " Bunshin tensei" wyciągnął rękę w moim kierunku, a ja bezwładnie, nie panując nad mym ciałem usiadłam przyciągnięta w jego stronę na krzesło.
- Ależ nalegam. - O Aniele. Ale on jest straszny...!
- Itachi ! Raport ! - Powiedział władczo lider owej organizacji jak już wywnioskowałam.
-Tak jak brzmiał twój rozkaz obserwowaliśmy ją i potwierdziły się twoje przypuszczenia. Porwaliśmy ją, nie stawiała oporów. Ścigali nas ANBU, ale Kisame sobie skutecznie z nimi poradził. Młoda nie ma pojęcia gdzie jest, przebywa, ani kim jesteśmy. - Spowiadał się nie mal monotonnie jeden z członków organizacji.
- Możesz wyjść. - Powiedział po czym Itachi skinął głową i wyszedł - mimo mych modlitw by tego nie robił. A ten diabeł znów się do mnie odezwał.
- Nie jestem diabłem , tylko bogiem ! zapamiętaj ! - O Bogowie! On czyta w myślach! Oczyść umysł.
- Dobra do rzeczy, po co żeście mnie tutaj sprowadzili ! - Wściekła nie mogłam im tego puścić płazem.
- Po pierwsze nie tym tonem!. Masz się do mnie zwracać Pain-sama albo Lider-sama, a to już wedle twego życzenia - Powiedział nieźle wkurzony (żeby nie wypowiedzieć się wulgarnie).
- Tak więc zainteresowałem się twoim przypadkiem od kiedy dowiedziałem się o tragedii sprzed czterech lat. Kazałem Uchiha Itachiemu i Hoshikage Kisame ciebie śledzić i obserwować twoje postępy, które zaczęłaś robić od wieku 8 lat. Wiem o wszystkich twoich umiejętnościach, które niestety tam marnowałaś. Niby tyle umiejętności, a żadnej do końca nie opanowałaś. Wszystko jest u ciebie w chaosie. Jedyne co potrafisz konkretnego to Taijutsu i niektóre ninjutsu. Zdolności masz ogromne, które chcielibyśmy mieć w zanadrzu, ale jak na razie masz je nie wykorzystane. - Wreszcie skończył swój monolog. Że jak ?! Oni chcą moich umiejętności ?! Jakiś żart. Czemu miałabym się zgodzić??.
- I tak nie masz wyboru. - Powiedział, a we mnie aż się zagotowało!.
- Że jak ?!?! *wstałam wkurzona z tego krzesła* Nie będziesz mi rozkazy wał ty rudy " Bogu". To są moje umiejętności i wy nie będziecie mnie mieli na wyłączność...czy coś !. - Ten ze stoickim spokojem wymalowanym na twarzy ( co dziwnie wyglądało ) uderzył pięścią w biurko i tak mocno mnie w brzuch uderzył , że przeleciałam przez drzwi i uderzyłam w ścianę na korytarzu. Aż się zatrzęsło ,a mi się zakręciło w głowie. Wstałam na chwiejnych nogach. Złożyłam pieczęć skupiającą czakrę i szepnęłam.:
- Shinimaro. - Włączyłam moją sztukę oczną i spojrzałam gniewnie na Lidera. Niestety doznałam dużo obrażeń wewnętrznych, więc zaraz z moich ust poleciała stróżka krwi. On w sekundę się przy mnie znalazł złapał mnie za szyję i powiedział.:
- Ty robaczku! Nie plątaj się mi pod nogami! Jednak coś potrafisz. Dziwne , że  w ogóle jeszcze stoisz. Ale ostrzegam! Odnoś się do mnie z szacunkiem, bo będzie kara. Zostajesz tu i będziesz wykonywać wszystkie moje rozkazy nawet bez mrugnięcia okiem *mocniej mnie przycisnął do ściany* Zrozumiano?! - Biorąc pod uwagę to, że jest starszy, ma więcej doświadczenia, bez wątpienia jest silny i niebezpieczny... no i rządzi potężną organizacją... pozostało mi tylko jedno.
-  H-Hai ! -Ten tylko spojrzał na mnie tryumfalnie i mnie puścił. Ja upadłam na kolana ciężko dysząc. Po chwili uspokoiłam oddech i wstałam na równe nogi, a następnie przetarłam strużkę krwi na dolnej wardze. Coś było nie tak. Spojrzałam w moją prawą stronę i zobaczyłam stojących tam sześciu ludzi wśród nich rozpoznałam tylko Kisame. Wszyscy na mnie spojrzeli zaskoczeni i zdziwieni jakby ufoludka tańczącego rodeo* zobaczyli. No tak wciąż mam shinimaro. Wkurzali mnie już.
- Czego się gapicie?! - Spojrzałam na nich wrogo spinając wszystkie możliwe mięśnie w razie obrony.
- Tobi is a good Boy! - Krzyknął jakiś psychol w pomarańczowej masce .
- Karui! - Warknął zły Pain, co oznaczała , żebym się do nich tak nie zwracała.
- Sasori! Opatrz ją, i zaprowadź do jej pokoju! - Popatrzyłam na Lidera wściekła. Wyłączyłam shinimaru. Kurde. Znów mnie zakuło strasznie w klatce piersiowej! Syknęłam z bólu i się lekko pochyliłam do przodu. Nagle podszedł do mnie jakiś 20 letni przystojniak w czerwonych włosach i wziął mnie na ręce i zaprowadził mnie do swojego podajże biura lub pokoju. Pain został u siebie w biurze, a reszta w między czasie się rozeszła. Gdy już znaleźliśmy się jednak w jego pokoju ten zaczął mi oglądać narządy wewnętrzne. Zielona czakra wypełniła jego ręce i przyłożył mi je do brzucha. Syknęłam z bólu, ale po chwili przestał, a ja się już lepiej czułam. Następnie owinął mój brzuch bandażem i westchnął.
- Jesteś Sasori. Tak ? - Spytałam się niepewnie nie chcąc go urazić . Czy ja się właśnie martwię reputacją wśród terrorystów?.  o.0
- Tak. Jestem tu medykiem i nie tylko. *westchnął ponownie* Radze ci nie podskakiwać do Lidera-sama. Jest silniejszy i niebezpieczniejszy niż myślisz. - Powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Wiem, że jest niebezpieczny, ale nie dam sobą pomiatać. Nikomu nie zależy na moim istnieniu, więc o życie się nie boje. Zresztą nie słyszałeś co mi powiedział. - Powiedziałam ze złością lecz na twarzy malowała się obojętność. Kurde... udziela mi się humor Uchihy Itachiego. No właśnie Uchiha-coś mi to mówi. Ale przecież ten klan został wybity chwila, chwila... to on jet tego sprawcą i tylko młodszego brata zostawił przy życiu! W sumie oceniać nie będę lepsza nie jestem. Ten Sasori wydaje się być całkiem spoko. Postaram się z niego wyciągnąć parę informacji.
- Sasori. W ogóle gdzie ja jestem? Co to za organizacja? - Powiedziałam po chwili namysłu siedząc na kanapie u niego w pokoju. On natomiast siedział na przeciwko mnie na krześle, odkładając apteczkę. Spojrzał na mnie i zaczął mi tłumaczyć coś co raczej jak przynajmniej myślę powinien zrobić ten Liderek.:
- Tak więc nasza organizacja nazywa się Akatsuki i zajmujemy się różnymi rzeczami, ale wątpię czy mogę ci o tym powiedzieć, więc lepiej to pomińmy w naszą organizacje wchodzą Lider: Pain-sama i konan-sama - oni tu rządzą. Ja, Kisame, Itachi, Deidara, Kakuzu, Zetsu, Tobi, Hidan... ale lepiej jego unikaj szerokim łukiem. - Po chwili namysłu powiedziałam.:
- Akatsuki...? Aha... Dzięki. Macie tu coś takiego jak kuchnia lub jadalnia? - I właśnie w tym momencie zaburczało mi w brzuchu na co się krzywo uśmiechnęłam.
- Hah. Tak mamy. Masz szczęście nie dość, że właśnie jest pora obiadowa, to dziś bierzemy na wynos.
- Ahaa. to fajnie (?). - Powiedziałam nie pewnym tonem głosu. Po chwili ciszy czyli czasu na przemyślenia się wypowiedziałam :
- Tooo jak? Zaprowadzisz mnie do tej kuchni? - Powiedziałam lekko wręcz ledwo zauważalnie się uśmiechając. On to najwyraźniej zauważył i odwdzięczył się tym samym.
- Tak, oczywiście. Pamiętaj, że Hidan to siwo-włosy, który ma zaciągnięte do tyłu na żelu włosy, gołą klatę i jest zboczony. - Aż mnie zacięło. A on zrozumiał , bo przecież mam 10 lat. Na co się zaśmiał i mnie w końcu zaprowadził do kuchni.
Gdy stanęłam w progu zobaczyłam jak to pomieszczenie zwane kuchnio-jadalnią jest gigantyczne! Po lewej zaraz od wejścia była kuchnia najnormalniejsza w świecie oprócz tego, że była gigantyczna. Na środku jakieś pięć metrów od owej kuchni był dłuuugi prostokątny stół po bokach po pięć osób i po jednej na zewnątrz. Na zewnątrz siedzieli Pain i Konan. Ja dostałam miejsce między Itachim a Kisame. Genialnie.: Siedzę między międzynarodowym nadętym mordercą, który praktycznie zniszczył życie swojego brata, pozbawiając go wszystkich bliskich... i.. między Rybą. Wreszcie zasiadłam do stołu gdzie była rozłożona pizza i talerze. Oczywiście pomijając to, że wszyscy się na mnie bezczelnie gapili. Nagle " Pain-sama" ( powiedziałam z sarkazmem) wstał i powiedział.:
- Ta dziewczynka *popatrzyłam na niego złowieszczo* to Karui, która będzie wśród was trenować. Ma bardzo przydatne i niezwykłe umiejętności, które chcę wykorzystać. Jednej byliście świadkiem. Uważajcie na nią i musicie ja również darzyć szacunkiem i uważajcie na nią. I Hidan tkniesz ją, a zabije!. - Usiadł i zaczął jeść. Większość miała wypisane na twarzy zdziwienie. Wiedziałam. Wyrobiłam sobie u niego szacun, stawiając się! Mniejsza o to. Głodna. Zabrałam się więc za jedzenie po czym wszyscy tak zrobili. Po skończonym posiłku Lider krzyknął.:
- Jak to u nas w zwyczaju-nowy sprząta! - Powiedział i uśmiechnął się złowieszczo. Wszyscy spojrzeli jakby czekając na mój ruch z niecierpliwością i ciekawością. Ja aż widelec opuściłam. Że jak?! Ja mam po nich sprzątać?.
- Kto zamawiał żarcie? - Powiedziałam lodowatym tonem głosu nie znoszącym sprzeciwu. Kakuzu niepewnie podniósł prawą dłoń dając mi znak, iż to on zamówił pizze.
- Tak więc ty to zrobisz. - Powiedziałam z ironicznym uśmiechem na ustach. On natomiast stal zszokowany, a nie którzy się z niego śmiali. Lider chrząknął, a wszyscy spojrzeli w jego stronę. On natomiast uśmiechnął się tak, że aż się blada zrobiłam, wiedząc iż pewnie coś wymyślił. W między czasie Tobi trzymał popcorn co tylko dodawało komizmu naszej sytuacji. Wspomniałam, że nie za bardzo pałam pozytywnymi uczuciami do Itachiego?. Tak więc teraz mówię. Może dlatego, bo miałam podobnie i w pewnej części wiedziałam co czyje ten jego brat. Wszyscy o tym już świetnie wiedzieli, bo nie kryłam tego podczas posiłku. I Liderek przemówił.:
- Dobra. Okej. Kakuzu sprząta. *Sprzeciwy Kakuzu każdy miał teraz w nosie*. Ale wiesz może kogo ci wyznaczyłem ci do treningów? *byłam blada jak ściana wiedząc co on chce powiedzieć, a inni tylko podeszli bliżej lidera o krok z zaciekawieniem* Otóż moja droga twoim trenerem będzie Itachi ! .-Moja mina już zrzedła całkowicie. Większość wybuchła salwą śmiechu.
- Ale jak to?! * wstałam zła z krzesła *On ?!  * wskazałam na niego *.
- Hah, ale no hah Pain -sama (starałam się złagodzić sytuacje) mogę posprzątać. Naprawdę. Niech Kakuzu się nie przemęcza! Ja to zrobię z uśmiechem na ustach! - Próbowałam się uśmiechnąć, ale byłam za wściekła.
- Koniec rozmowy!.- Warknął Pain.
Wszyscy wstali z miejsc, ale się nie ruszali prócz Kakuzu, który odkręcił wodę w kranie. Pain i Konan zniknęli. Nagle Itachi się odezwał.:
- Na polu treningowym z godzinę. Nie cierpię spóźnień. - Zniknął w kłębie dymu. Byłam pięć kroków od drzwi, tyłem od gromady, która tam stała. No nerwy mi drżały non stoper. Wystarczyłby jeden chichot, a wybuchnę. I proszę Śmiechem wybuchli Hidan, Deidara i Tobi.
- Baka! - Krzyknęłam i odwróciłam się w ich stronę. Woda z kranu zrobiła się gigantyczna i poleciała w stronę tej dwójki ci zdezorientowani nie wiedzieli co zrobić. Oplotłam ich ową wodą, następnie owa woda zamarzła, a oni stali w bez ruchu z wybałuszonymi gałami skierowanymi w moją stronę. Sasori się opamiętał i zaprowadził mnie do mojego pokoju. Był on dość nieprzeciętny jak na owe warunki świadczące, iż od dziś mieszkam między terrorystami. Ściany pomalowane na kolor niebieski, w niektórych miejscach miał piękne, czarne wzory.
Białe dwuosobowe łóżko z pięcioma poduszkami ( dwie niebieskie) Łoże: przylegające prostopadle do lewej ściany. Po prawej stronie na środku stało biurko z krzesłem, a na lewo od biurka były drzwi do łazienki, natomiast na prawo gigantyczna szafa z pasującymi na mnie ubraniami o.O . Na środku panel drewnianych podłogowych leży puchaty, niebieski dywan. A równolegle do drzwi było duże okno ukazujące pole treningowe z jasnymi, prześwitującymi, niebieskimi zasłonami. Poszłam do łazienki, zrzuciłam ubrania i weszłam pod prysznic. Wychodząc owinęłam się ręcznikiem i w pokoju się przebrałam w spodenki (czarne) sięgające do kolan, przewiązałam prawe odo białym bandażem, czarną bokserkę i śliczny niebieski wisiorek, który był moim Pierwszym i jak dotąd ostatnim prezentem w mym życiu od Hiruzena. Przypięłam sakwę do spodenek wypełnioną shurikenami, kunaiami, pięcioma bombami dymnymi i notkami wybuchowymi. Dziwne to wszystko było w szafie. Dobra trzeba iść na pierwszy trening z Itachim... Oj będzie się działo.
------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo proszę o ponowną ocenę i rady. Nawet jak chcecie możecie krytykować moje opowiadania, bo zniosę krytykę, ponieważ uczę się na błędach. :D Pozdrawiam i zachęcam do komentowania! :D
Pozdrawiam... Karui-chan.